Beau Brummell był XVIII-wiecznym dandysem czyli gościem, który przywiązuje ogromną wagę do codziennego ubioru i elegancji, odrzucając jednocześnie krzykliwość i przesadę stroju poprzedniej epoki. Niektórzy twierdzą, że był wręcz pierwowzorem dandysa. Ten ulubieniec króla Jerzego IV nosił ciemne garnitury ze spodniami o pełnej długości, przyozdobione wiązanym ascotem, fularem lub apaszką.
Ten wnuk sklepikarza podbił serce całej londyńskiej society. Wyznaczył trendy w męskim ubiorze, a także zmienił podejście towarzystwa do osobistej czystości. Miał własne, zdecydowane poglądy na estetykę, pisał:
Jeśli Anglik dobrze przyjrzy się swym rodakom, to obaczy, że ci nigdy nie są właściwie ubrani, ale albo zbyt sztywno, albo zbyt kuso albo zbyt modnie.
Fantazyjne stroje, pretensjonalnie błyszczące tkaniny, oraz pudrowane peruki uznawał za przejaw ogromnie złego gustu. Choć jeśli idzie o peruki to pozbył się ich ze swej garderoby także ze względów merkantylnych – oto w 1795 roku William Pitt Młodszy nałożył podatki na pudry do włosów i peruki w celu zasilenia kasy państwowej. Beau Brummell zrzekł się noszenia peruki i nakazał golibrodzie ściąć włosy w stylu antycznych Rzymian. Jak się można domyślić, panowie wezwali fryzjerów do swych pałaców i uczynili to samo.
Recepta na nienaganny wygląd była według niego prosta żadnych perfum, tylko bielizna najlepszej jakości, mnóstwo koszul i pranie na wsi. Utrzymanie zaś garderoby kosztowało jak mówił: Przy rygorystycznej ekonomii wydatków mieści się w granicach 800 funtów na rok.
Dzień swój Brummell zaczynał od trzygodzinnych ablucji, nie pomijając żadnej części ciała, szorował się przy tym szczotką z końskiego włosia. Potem się golił, a oprócz tego pęsetą usuwał z twarzy każdy najmniejszy nawet włosek. Posiadał własny nocnik, z którym zawsze podróżował, nie ufając czystości tych urządzeń w domach możnych czy zajazdach i hotelach.
W 1812 roku Beau wypadł z łask dworu w dodatku popadł w ogromne długi, gdyż oddawał się z upodobaniem hazardowi. Uciekł do Francji, przez chwilę był nawet więziony w Caen z powodu długów. Poprosił wówczas o dostarczenie mu do celi przyrządów do golenia, mydła, wody kolońskiej, pęsety i spluwaczki. Swoje ablucje kończył w więzieniu w okolicach szesnastej. Pojawiał się wówczas na dziedzińcu więziennym pachnący i w perfekcyjnie białej koszuli. Ostatecznie Brummell wyszedł na wolność, ale wówczas zaatakowała go choroba. Ten, który brzydził się wyjść na brudną londyńską ulicę, umierał chory na kiłę, która spowodowała paraliż jelit i niemożliwość panowania nad wypróżnieniem. Na szczęście kiła zajęła też obszary mózgu, więc nie był świadomy swego stanu, ani brudu w jakim umierał. Zmarł w wieku 62 lat w zakładzie dla umysłowo chorych.