Po latach zniewolenia, kiedy wreszcie nadeszła upragniona niepodległość, Rzeczpospolita stanęła wobec naporu bolszewickiej armii, która zmierzała niczym szarańcza w stronę stolicy. Warszawa przygotowywała się na uderzenie, w kościołach rozpoczęto nieustające adoracje i modlitwy, a Józef Piłsudski zwrócił się do biskupów polskich o wsparcie dla żołnierzy: o kapelanów. Na apel odpowiedział młody ksiądz, notariusz kurii metropolitalnej – Ignacy Skorupka.
Ignacy Jan urodził się 31 lipca 1893 roku w domu przy ul. Ciepłej 3 w Warszawie. Jego matka Eleonora była córką powstańca styczniowego, ojciec Adam pracował w warszawskim magistracie. Bardzo szybko Ignacy zrozumiał, jakie jest jego powołanie. Miał zaledwie piętnaście lat, kiedy zgłosił się do Seminarium Duchownego przy Krakowskim Przedmieściu. Jego nauczyciele wspominali, że wyróżniał się charakterem, potrafił łagodzić napięcia i rozpraszać smutki. Lubili go wszyscy.
Święcenia niższe przyjął 12 listopada 1912 roku z rąk biskupa Kazimierza Ruszkiewicza w kościele św. Krzyża. Dwa lata później został wysłany do Piotrogrodu, do jedynej uczelni teologicznej w Imperium Rosyjskim.
Nie zdołał ukończyć studiów, musiał jednocześnie uczyć się, pomagać finansowo rodzinie i opiekować się śmiertelnie chorą matką. Pisał, że nie może się skupić na wykładach, że mu ciężko. 26 stycznia 1916 roku został wyświęcony na księdza. Pół roku później jego mama zmarła. Ignacy rozpoczął posługę duszpasterską w różnych parafiach. Ostatecznie, w 1919 roku, nominowano go na notariusza i archiwistę warszawskiej kurii metropolitalnej, oraz kapelana Ogniska Rodziny Maryi prowadzonego przez franciszkanki. Uczył religii, głosił kazania w warszawskich kościołach, a nawet kazania pasyjne w katedrze. Kiedy wojna z bolszewikami rozgorzała na dobre i Skorupka usłyszał ów apel Piłsudskiego o kapelanów, poprosił kardynała Kakowskiego o skierowanie do tej służby. Zgodę dostał dopiero za trzecim podejściem. Biskup polowy Stanisław Gall mianował go kapelanem w duszpasterstwie garnizonu na Pradze.
Od tamtej pory był często widywany w koszarach jak spowiadał żołnierzy i rozmawiał z nimi. 31 lipca napisał prorocze słowa do sióstr i sierot z Ogniska:
„Nie martwcie się. Bóg i Matka Boska Częstochowska, Królowa Korony Polskiej, nie opuści nas i ześle człowieka, jak ksiądz Kordecki, jak Joanna d’Arc we Francji. Człowiek ten stanie na czele armii, doda odwagi i nastąpi zwycięstwo. Bliskim jest ten dzień. Nie minie dzień 15-ty sierpnia, dzień Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pobity”.
Kiedy ksiądz Skorupka usłyszał, że właśnie formują się oddziały ochotnicze, zgłosił się do dowódcy jednego z nich oferując pomoc. Ppor. Mieczysław Sławikowski tak wspominał chwile wspólnie spędzone: „Krótki stosunkowo czas, jaki byliśmy razem, wystarczył, aby między nami powstała pewna nić sympatii, która następnie zrodziła się w serdeczną przyjaźń. W ciągu dalszej rozmowy zapytałem go bez ogródek, czy nie zechciałby zostać kapelanem 236. pułku piechoty Armii Ochotniczej. Ks. Skorupka z wielkim entuzjazmem zgodził się na propozycję”.
W rozmowie z kardynałem Kakowskim Ignacy przyrzekł, że będzie zawsze z żołnierzami, w okopach i w pochodzie: „Właśnie dlatego chcę iść do wojska” – powiedział. Wieczorem tego samego dnia wyspowiadał się i napisał testament.
„Dług za wpisy szkolne spłacam swym życiem. Za wpojoną miłość Ojczyzny płacę miłością serca. Proszę mnie pochować w albie i ornacie. Gdyby nie można, zatrzymać w zakładzie. Papiery proszę zniszczyć! Pieniądze na pogrzeb i na stypendia, drobiazgi do uznania Matki Getter”.
13 sierpnia wymaszerował ze swym batalionem w stronę Ossowa. W nocy Rosjanie podwoili ataki i ochotnicy ruszyli do pierwszej bitwy. Wraz z nimi był ksiądz Skorupka. Są dwie wersje jego śmierci: jedna mówi, że zginął podczas udzielania żołnierzowi ostatniego namaszczenia, druga, że idąc wraz z oddziałem do ataku. Jego ciało znaleziono po bitwie. W swoich wspomnieniach porucznik Słowikowski napisał: „Leżał trafiony w głowę, zdarto mu buty, zabrano zegarek. W ciele księdza znaleziono wiele pchnięć bagnetem. Był przez ludzi, którzy dopadli ciała, a być może zrywali właśnie krzyż, zegarek, buty, z wściekłością przebijany bagnetem”.
Zwłoki Skorupki przewieziono do stolicy i złożono w Szpitalu Ujazdowskim w prostej żołnierskiej trumnie. Kiedy próbowano zmienić sutannę, okazało się, że pchnięcia bagnetem wbiły ją w brzuch, który stał się jedną wielką raną. Nałożono więc tylko ornat. Wieść o śmierci księdza rozeszła się wśród mieszkańców Warszawy, więc kiedy 16 sierpnia trumnę wystawiono w kościele garnizonowym przy ul. Długiej w Warszawie, tłumy przychodziły oddać mu hołd. Dzień później odprawiona została msza święta, przed którą gen. Haller odczytał rozkaz Naczelnego Wodza nadającego kapłanowi Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari.
Cykl powstał dzięki LINK4 ubezpieczenia komunikacyjne i domu