Anna Walentynowicz urodziła się w ubogiej, ukraińskiej rodzinie protestanckiej. Gdy miała osiem lat, straciła matkę, a jej ojciec ożenił się powtórnie. W wieku 11 lat została zabrana od rodziny przez polskich sąsiadów, którzy wywieźli ją pod Warszawę. Tam, pracując jako służąca, ukończyła jedynie cztery klasy szkoły powszechnej. Po wojnie, w 1950 roku, osiadła w Gdańsku, gdzie rozpoczęła pracę w fabryce margaryny, a następnie w Stoczni Gdańskiej. To tam, jako spawaczka, szybko zyskała uznanie, osiągając 270% normy i stając się przodownicą pracy. Jej zdjęcia trafiały do gazet, a w 1951 roku jako członkini Związku Młodzieży Polskiej wyjechała na zjazd młodzieży do Berlina. Jednak wkrótce rozczarowała się komunistyczną ideologią, oddała legitymację ZMP i wstąpiła do Ligi Kobiet, gdzie zaczęła walczyć o prawa pracowników.
Droga do opozycji
Praca w stoczni nie była łatwa. Ciężkie warunki zrujnowały zdrowie Anny, która w latach 60. przekwalifikowała się na suwnicową, rezygnując z renty. Już wtedy dała się poznać jako osoba bezkompromisowa. W 1968 roku, gdy ujawniła defraudację funduszu zapomogowego w stoczni, próbowano ją zwolnić, ale załoga stanęła w jej obronie. W grudniu 1970 roku, podczas robotniczych protestów, przygotowywała posiłki dla strajkujących, a w 1971 roku została delegatką na spotkanie z Edwardem Gierkiem.
Prawdziwy przełom nastąpił w 1978 roku, gdy Anna Walentynowicz dołączyła do Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Jej mieszkanie stało się miejscem spotkań opozycjonistów, a ona sama zajmowała się kolportażem ulotek i organizacją rocznic Grudnia ’70. Działalność ta przyciągnęła uwagę Służby Bezpieczeństwa – była inwigilowana, zatrzymywana na 48 godzin, a jej dom przeszukiwano.
Iskra, która wznieciła „Solidarność”
8 sierpnia 1980 roku, pięć miesięcy przed emeryturą, Anna Walentynowicz została dyscyplinarnie zwolniona ze stoczni. Ta decyzja stała się iskrą, która 14 sierpnia wywołała strajk w Stoczni Gdańskiej. Pierwszym postulatem robotników było przywrócenie Anny do pracy. Strajk, wsparty przez inne zakłady, doprowadził do powstania NSZZ „Solidarność”. Walentynowicz, sprowadzona na teren stoczni dyrektorskim samochodem, odegrała kluczową rolę w kontynuacji protestu, gdy 16 sierpnia część robotników chciała zakończyć strajk. Wraz z Henryką Krzywonos i Aliną Pieńkowską przekonała ich, by walczyć dalej w solidarności z innymi zakładami.
Anna stała się symbolem „Solidarności”. W Holandii wybrano ją Kobietą Roku, gościła w brytyjskim parlamencie i u premiera Francji. W 1980 roku tygodnik „Time” uznał ją za jedną ze 100 najbardziej wpływowych kobiet stulecia. Jednak jej bezkompromisowość sprawiła, że weszła w konflikt z Lechem Wałęsą, krytykując jego autokratyczne metody zarządzania związkiem.
Represje i niezłomność
Po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku Walentynowicz została internowana, a następnie oskarżona o organizację strajku. W 1983 roku trafiła do więzienia za próbę upamiętnienia górników z kopalni „Wujek”. W 1984 roku, ze względu na zły stan zdrowia, zwolniono ją z aresztu. Rok później zainicjowała protest głodowy po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. SB nie ustawała w prześladowaniach – w 1981 roku próbowano ją otruć furosemidem, a inwigilowało ją nawet 100 agentów. Mimo to nigdy się nie poddała.
W latach 80. krytykowała układ okrągłostołowy i rządy postsolidarnościowe, stając po stronie Andrzeja Gwiazdy. Żyła skromnie, a w 2005 roku odmówiła przyjęcia specjalnej emerytury od premiera Marka Belki, mówiąc: „Są inni potrzebujący”.
Tragiczny finał
10 kwietnia 2010 roku Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie smoleńskiej, wracając z obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Miała 80 lat. Pośmiertnie ujawniono, że w jej grobie na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku znajdowało się ciało innej ofiary, co wywołało kontrowersje i pytania o rzetelność śledztwa.
Dziedzictwo Anny Solidarność
Anna Walentynowicz, nazywana „Matką Solidarności”, była symbolem walki o prawdę i sprawiedliwość. Jej życie, pełne trudów i poświęceń, pokazuje, że nawet prosta robotnica może zmienić bieg historii. W 2006 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Orderem Orła Białego, a jej biografia stała się inspiracją dla filmu „Strajk” Volkera Schlöndorffa, choć sama Walentynowicz krytykowała go za przekłamania.