W Wielkanoc zmarł Allan Holdsworth. Muzyk był uważany za najwybitniejszego wizjonera gitary elektrycznej wszech czasów - swobodnie balansował między jazzem, rockiem a dźwiękowym eksperymentem. Choć nie otarł się nawet o sławę porównywalną do nieodżałowanych Jimiego Hedrixa, Franka Zappy, Steviego Ray Voughana, czy Gary Moore’a i wielu innych gigantów-krezusów, Allan Holdsworth za życia uznany został za gitarzystę-gitarzystów, demiurga i kreatora nowych dróg. Zmarłego muzyka wspomina Piotr Iwicki, dyrektor Agencji Muzycznej Polskiego Radia.
Holdsworth był członkiem legendarnej formacji Soft Machine oraz pierwszego składu zespołu U.K., w którym wraz z Billem Brufordem i Johnem Wettonem zrewolucjonizowali pojęcie progresywnego, wirtuozowskiego rocka. Jego gry możemy słuchać na albumach Level 42, eksperymentalnej grupy Gong, był też filarem The Tony Wiliams Life Time, gdzie u boku legendarnego perkusisty zespołów Milesa Davisa grał rzeczy do dzisiaj analizowane przez znawców.
Zdumiewający jest fakt, że choć był guru gitarzystów i muzyków-eksperymentatorów w ślad z a tym nie szła komercyjna popularność. Kiedy pierwszy raz grał w Sali Kongresowej przed blisko 20. Laty, pierwsze trzy rzędy zajmowali muzycy, którzy zazwyczaj omijają cudze koncerty. Tym razem karnie zasiedli i jak mówiło wielu, przyszli na wykład, odrobić ważną lekcję. Wielu jazzmanów nadawało imiona swoim synom na cześć słynnego Allana, co jest najbardziej jaskrawym przejawem fascynacji Brytyjczykiem.
Allan Holdsworth nagrał ponad 50 albumów w rozmaitych składach, w tym 15 solowych, w sierpniu skończyłby 71 lat.
Więcej na ten temat we wtorkowej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
#Frank Zappa
#Piotr Iwicki
#Soft Machine
#gitarzysta
#Allan Holdsworth
Piotr Iwicki (Polskie Radio)