Kopalnia „Manifest lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju została rankiem 15 grudnia 1981 roku otoczona przez oddziały milicji i wojska. Przed południem rozpoczął się szturm, bramę sforsowały czołgi i żołnierze wdarli się na teren zakładu.
Górnicy bohatersko i wielkim poświęceniem stawiali opór. Wojsko użyło najpierw petard i gazów łzawiących, jednak członkowie plutonu specjalnego oddali w stronę strajkujących strzały z broni palnej. Był to pierwszy przypadek użycia broni ostrej w stanie wojennym. Dzień później pluton specjalny ZOMO strzelał w katowickiej kopalni Wujek, zabijając dziewięć osób.
Po południu siły pacyfikujące „Manifest lipcowy” wycofano, protestujący zaczęli rozchodzić się do domów. Zatrzymanych zostało kilku uczestników protestu. Czterech górników z rananmi postrzałowymi przewieziono do szpitala górniczego w Jastrzębiu, kule wyjęte z ran zabrała SB.
Jednym z postrzelonych był Czesław Kłosek, któremu pocisk po rykoszecie przeszedł przez gardło i do dzisiaj tkwi w kręgosłupie. Dzięki jego doniesieniu IPN zajął się sprawą utrudniania pierwszego śledztwa w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. W 2004 roku oskarżono o tuszowanie sprawy trzech byłych prokuratorów wojskowych. W 2010 roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek prokuratury, umorzył tę sprawę z powodu przedawnienia. Uzasadnił to uchwałą Sądu Najwyższego stwierdzającą, że sprawy o zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do pięciu lat więzienia przedawniły się w 1995 roku.
Źródło: polskieradio.pl,dzieje.pl
#wojenny
#stan
#manifest
#kopalnia
#pacyfikacja
MŁ