IPN w Rzeszowie podało, że przy dwóch szkieletach znaleziono szkaplerze z napisami w języku polskim, a przy jednym w zaciśniętej dłoni znajdował się sygnet z inicjałami.
Domniemywamy, że są to ofiary zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów. Zbrodni popełnionej na Polakach. Trudno jest dzisiaj powiedzieć, szczątki kogo odnaleźliśmy
Reklama
– powiedział dyrektor rzeszowskiego IPN Dariusz Iwaneczko.
Ponieważ w latach 1945–1946 okolice Jawornika Ruskiego były pod kontrolą ukraińskich nacjonalistów, to sprawcami mogą być bojówki Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (SB OUN) lub któraś z działających tam sotni Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).
Możemy mówić o bojówce SB OUN nadrejonu przemyskiego o kryptonimie "Chłodny jar". Na jej czele stał Iwan Mandryk ps. Łetun. Z większym prawdopodobieństwem mogła to być bojówka 3. rejonu, której referentem był Wołodymyr Choma. Natomiast jeżeli założymy, że zbrodnia została popełniona przez sotnie UPA, to w latach 1945-46 na tamtym terenie operowało kilka sotni, m.in. sotnia Michała Dudy ps. Chromenko i sotnia Włodzimierza Szczygielskiego ps. Burłaka.
– dodał Iwaneczko.
Odkryte szkielety były wrzucone do jamy grobowej o wymiarach 2x3 m. Leżały w dwóch warstwach – w pierwszej było dziewięć, w drugiej pięć ciał. Za jamę grobową posłużyło najprawdopodobniej niezadaszone stanowisko obserwacyjne UPA, które było wyłożone jedynie warstwą słomy. Wokół miejsca pochówku natrafiono m.in. na liczne łuski.
Dyrektor Iwaneczko zaapelował do osób, które mogą pomóc w śledztwie o kontakt z oddziałem rzeszowskim IPN.