Około stu osób zamknęli w 4 stodołach, które podpalili. Około godz. 14 był już fajrant – ciężarówki z zadowolonymi z solidnie wykonanego zlecenia żołnierzami odjechały do Skarżyska.
Do wioski wchodzą partyzanci od Piwnika „Ponurego”. Z tlących się resztek stodół wyciągają ciała ojców, matek, sióstr i braci. Płaczą, przysięgają zemstę.
W nocy wysadzają pociąg pełen radosnych wracających z zasłużonego urlopu żołnierzy niemieckich. Na leżącym wagonie, ktoś kredą napisał „To za Michniów”.
Trzynastego lipca o 6 rano Niemcy otaczają wieś. Już nie potrzebują żadnych list. Zabijają wszystkich, zabudowania podpalają. Próbujących uciekać polskich „bandytów” wrzucają w płomienie. Najłatwiej był wrzucić w ogień dziewięciodniowe dziecko. To raptem 3 kg, nawet bardzo się nie trzeba zamachnąć.

Od kul przedstawicieli rasy panów i w płomieniach płonących domów ginie w sumie 210 osób, w tym 53 kobiety i 47 dzieci.
Porządek i martwa cisza zapanowuje w Michniowie.
Podobny los spotkał również 813 innych polskich wsi. M.in. Szarajówkę na Lubelszczyźnie, gdzie Niemcy i wspierający ich Ukraińcy spalili w stodole 30 polskich dzieci.
814 wsi... Dlaczego te sadystyczne mordy, ten wylew czystego zła i okrucieństwa (ludzkiego, o jak bardzo ludzkiego – żadne zwierzę nie jest zdolne do czegoś takiego) wciąż nazywamy pacyfikacjami?
Wieczny spokój racz im dać Panie. A nam siłę, byśmy zbyt łatwo nie przebaczali naszym winowajcom.
Reklama