27 marca 1945 roku z obozu w Skrobowie udało się uciec 48 więźniom, żołnierzom AK. Większość z nich dotarła do oddziału „Orlika” i walczyła w jego szeregach.
W 1944 r.Michał Rola-Żymierski z Ludowego Wojska Polskiego wyszedł z inicjatywą założenia kilkudziesięciu obozów NKWD dla byłych żołnierzy AK.
I tak w Skrobowie powstał I Oficerski Obóz Internowanych Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego. Najpierw zostali w nim zamknięci żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, którzy wcześniej po ciężkich walkach z Niemcami wyzwolili okolice Lubartowa. Znaleźli się tam również oficerowie AK z Lubelszczyzny, Wileńszczyzny, Nowogródczyzny, Lwowa i Polesia, ale też i powstańcy warszawscy oraz członkowie Batalionów Chłopskich m.in. oddział partyzancki Roberta Satanowskiego „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Komendantem obozu był major NKWD w mundurze Wojska Polskiego –
Aleksander Kałasznikow. Wcześniej zyskał ponurą sławę jako komendant obozu w Workucie, zwany był „krwawym Aloszą”.
Obóz położony był 5 km od Lubartowa, miał 6 ha powierzchni, ogrodzenie z drutu kolczastego i cztery wieżyczki strażnicze. Wewnątrz znajdowało się kilka murowanych budynków, w których przebywali internowani, pilnowani przez ponad 1100 żołnierzy sowieckich.
Warunki panujące w obozie były straszne, a w dodatku zaczęła szerzyć się plotka, że wkrótce wszystkich wywiozą w głąb Rosji
. Grupa więźniów zaczęła więc planować ucieczkę. Pierwsza miała miejsce już 4 grudnia 1944 r., kiedy uciekło 8 żołnierzy, jednak pięciu z nich złapano. W następnym roku w niedzielę palmową 25 marca grupa podchorążych na czele z ppor. Piotrem Mierzwińskim zgłosiła starszemu obozu – ppłk. Edwardowi Pisuli „Tamie" (podczas wojny był szefem Kedywu Tarnopolskiego Okręgu AK) - zamiar przeprowadzenia za dwa dni kolejnej ucieczki.
27 marca po godz.11 Zdzisław Jarosz „Czarny” zaatakował żołnierza sowieckiego w kartoflarni. Rozpoczęła się szamotanina. Tymczasem na dziedziniec wybiegł kpr. pchor. Jerzy Michalak „Świda”, dając znak do ataku pozostałym więźniom.
Spiskowcy opanowali koszary i zdobyli broń. Następnie sforsowali bramę główną i pobiegli przez pole w kierunku nieodległego lasu. Cała akcja trwała nie więcej niż pół godziny.
„Było nas tylko 48. Tam, gdzie obieraliśmy kartofle, czekaliśmy przygotowani do ucieczki. Od rana była napięta atmosfera i ledwo udało nam się wyczekać do rozpoczęcia akcji. Byliśmy podzieleni na mniejsze grupy, które miały rozbroić strażników i wszyscy mieliśmy potem razem zaatakować główną bramę. Zaskoczyliśmy Sowietów i tylko dlatego udało nam się uciec w tak dużej grupie. Choć strzelali za nami od razu i ruszył pościg, tylko kilku z nas było rannych i udało nam się dobiec do lasu”
– wspominał Jerzy Lipnicki, jeden z uciekinierów.
Żołnierze ruszyli w stronę rejonu działania oddziału AK majora Mariana Bernaciaka „Orlika”. Za nimi podążała obława Armii Czerwonej i NKWD oraz funkcjonariusze lubartowskiego UB i milicji. Po dwóch dniach sześciu uciekinierów zostało ujętych i zamordowanych.
Reszta dotarła do „Orlika” i stała się I Plutonem Zgrupowania. Uczestniczyli m.in. w brawurowej akcji rozbicia Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach, 20 kwietnia 1945 r., w trakcie której uwolniono 107 więźniów. W maju wzięli udział w bitwie w Lesie Stockim – największej potyczce, jaką po wojnie stoczyły oddziały polskiego antykomunistycznego podziemia.
Żołnierzy, którzy pozostali w obozie, wywieziono do łagrów w ZSRR, m.in. do Stalinogorska, Diagilewa, Dubowki.
Obóz w Skrobowie zlikwidowano 21 kwietnia 1945 r.
Źródło: niedziela.pl,lubartow24.pl
MŁ