W Encyklopedii staropolskiej Aleksandra Brücknera tak opisane są trzy dni świąteczne:
„W Wielki Czwartek milkły po kościołach dzwony, a za nie prastare klekotki wracały do użytku; zapalano „grumadki” drzewa na rozstajnych drogach w XV jeszcze wieku, aby rodzicom i innym nieboszczykom nogi po zimnym mrozie zagrzać, a wieczorem zastawiano ucztę dla nich i dla uboża, ducha domowego.
W Wielki Piątek słuchano najdłuższego kazania pasyjnego, zasypiając na posadzce kościelnej, tak że kaznodzieja drastycznych nieraz używał środków, aby śpiących i ich ciekawość rozbudzić; procesje kapników biczujących się w kościele przerażały widzów.
W Wielką Sobotę święcono ogień i wodę, używane do wszelkiego czarowania; sprawiano pogrzeb żurom a śledzia wieszano; klekotki milkły. Naobchodziwszy po kościołach obrzędowe groby w piątek i sobotę, gotowano się do uroczystej procesji niedzielnej, do święcenia bab i kołaczów, szołdr i jaj, aby spożywszy razem jajko powetować na mięsie uprzykrzony post. Pstre „pisanki” z walatką (tłuczeniem jaj o wygraną) bawiły dzieci; baranek pieczony (na Rusi albo z masła ulepiony) stał na stole; młodzież wiejska i miejska śpiewając pieśni wielkanocne obchodziła domy po dyngusie datki zbierając; śmigus dopełniał obrzędów”.
Kilka ciekawostek zawarł też w swojej encyklopedii staropolskiej Zygmunt Gloger. O Rezurekcji pisze on m.in. że
obrzęd ten znany jest w krajach słowiańskich oraz że w Warszawie tak wspaniale odbywała się rezurekcja u św. Krzyża, że nuncjusz apostolski Antici za Stanisława Augusta przytomny nabożeństwu wielkopiątkowemu w tym kościele, w podziwieniu zawołał: "O bone Deus, quanta majestas!” i doniósł Ojcu św,. że "nic bardziej wzruszającego nie widział”.
Gloger przywołuje też krakowski zwyczaj zwany „rękawką” –
„w dniu trzecim świąt wielkanocnych, po południu, śpieszą gromadnie mieszkańcy Krakowa za Wisłę (…) przy potężnej mogile Krakusa, i tłumowi biednych chłopów, czepiających się na pochyłości, rzucają z wyżyny: bułki, chleb, pierniki, jabłka, orzechy i jaja wielkanocne”.
A propos tych ostatnich to już Wincenty Kadłubek w swej kronice na początku XIII w. mówił:
„Polacy z dawien dawna byli zawistni i niestali, bawili się z panami swymi jak z malowanymi jajkami”. Przypomnieć należy, że zabawa ta „na wybitki”, „w bitki”, „katulanie” czy „walatka” polega na uderzaniu pisankami jedna o drugą, a ten który stłucze jajko przeciwnika dostaje je w nagrodę.
O tzw. „obchodzeniu grobów wielkopiątkowych” Gloger pisze, iż zwyczaj to tylko w Polsce na jej pograniczach występuje.
W Wielki piątek, sobotę i niedzielę pozostawia się Najś. Sakr. w grobie, który przez te 3 dni pobożni nawiedzają. Nawiedzania grobów procesjonalne przez bractwa nazywane były "procesjami jerozolimskimi". Misjonarze warszawscy wydali w roku 1858 książeczkę p.t. "Nawiedzanie grobów Chrystusa Pana”. Mężczyźni i damy w miastach ubierały się na obchodzenie grobów zawsze na czarno. W notatkach warszawianina Janickiego znajduje się wzmianka pod r. 1734, że siostra jego Fiszerowa w bławatnym swym handlu na Krakowiskiem-Przedmieściu w dniach poprzedzających groby utargowała za materje czarne i wstążki 1422 tynfy.
Źródło: Encyklopedie staropolskie Brücknera i Glogera
MŁ