Dorota Stalińska, dzięki swojemu barwnemu przemówieniu podczas niedzielnej manifestacji opozycji pod Sejmem z pewnością wysunęła się na prowadzenie wśród "gwiazd" sympatyzujących z Komitetem Obrony Demokracji
- grzmiała aktorka podczas demonstracji „To NIE Koniec! Powstrzymajmy Zamach Stanu” zorganizowanej przez KOD i opozycję jako wyraz sprzeciwu wobec zmian w sądownictwie wprowadzanym przez PiS.Żyjemy w świecie, w którym garstka ludzi opętanych paranoidalną żądzą władzy od lat systematycznie i konsekwentnie wpycha nas w otchłanie średniowiecza i totalitaryzmu
Reklama
I nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego czy bulwersującego, gdyby aktorka w swojej pełnej jadu tyradzie nie powoływała się na... Jana Pawła II:
- perorowała w niedzielę Stalińska.Przypomnę państwu, że wolność według słów Jana Pawła II, na którego zawsze tak chętnie powołują się rządzący, jest tylko wówczas, gdy naród stanowi jedność, a lud go tworzący czuje się włodarzem, a nie niewolnikiem garstki opętanych
Co niezwykle ciekawe, nowa celebrytka opozycji totalnej i KOD to córka PRL-owskiego prominenta. Janusz Staliński był inżynierem budowy okrętów, rektorem Politechniki Gdańskiej, a także posłem na Sejm PRL VI kadencji. Szczególne wątpliwości co do zawrotnej jak na tamte czasy kariery budzi fakt, że Staliński został w 1967 r. mianowany na profesora, mimo że... nigdy nie zrobił doktoratu (sic!).
Ponadto, z Wikipedii możemy dowiedzieć się, że "za jego kadencji rektorskiej znacznie rozszerzono zakres współpracy międzynarodowej z Leningradzkim Instytutem Budowy Okrętów, Instytutem Elektrotechnicznym i Politechniką Leningradzką". Wydawałoby się, że to charakterystyczny dla Polski Ludowej proceder - wszak "nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Jednak Janusz Staliński nie był zwykłym PRL-owskim karierowiczem:
- wspomina publicysta Janusz Kamiński, ówczesny student Politechniki Gdańskiej.Jako student PG po raz pierwszy ujrzałem z bliska naszego rektora Stalińskiego w pamiętny grudniowy poniedziałek 1970, gdy obraził stoczniowców, którzy swój pochód rozpoczęli od politechniki. Stary, oburzony słowami komunistycznego aparatczyka, stoczniowiec spoliczkował go wówczas na oczach studentów i stoczniowego marszu i pewnie by go pobił, gdyby sekretarz KU PZPR nie zasłonił go własnym ciałem.