Jan Matejko miał ogromną wiedzę historyczną, przez całe życie zbierał też starą broń, zbroje, tkaniny, ubiory czy wreszcie przedmioty codziennego użytku, które potem umieszczał na swoich obrazach. Do dziś niektóre z owych przedmiotów można podziwiać w domu-muzeum malarza. Wśród nich jest nawet wypchany koń. Zabierając się do malowania bitwy pod Grunwaldem artysta nieustannie studiował kronikę Jana Długosza, główne źródło opisujące zmagania wojenne na mazurskich polach. Choć Matejko ze szczególną dbałością dążył do wiernego oddania na płótnie rzeczywistości historycznej ostatniej fazy bitwy – śmierci Wielkiego Mistrza Zakonu – nie omieszkał też zawrzeć na obrazie własnej wizji historii, dodając i modyfikując pewne zdarzenia.

Zgodne z przekazem Długosza w centralnym punkcie umieścił księcia Witolda, gdyż był on według kronikarza najbardziej ruchliwym i dynamicznym wojownikiem. Król Jagiełło, jako główny wódz, obserwował bitwę ze wzgórza – znajduje się więc po prawej stronie obrazu w niewielkim oddaleniu.

Malarz dodał od siebie postać Henryka von Plauena, który nie uczestniczył w bitwie, ale przygotowywał Malbork do obrony, dzięki czemu ofensywa Jagiełły została później powstrzymana. Historycy sztuki interpretują umieszczenie Plauena na obrazie jako chęć podkreślenia przez Matejkę, że zwycięstwo nie zostało w pełni wykorzystane.
Wielki Mistrz ginie ma płótnie ugodzony włócznią św. Maurycego, ale zabija go zwykły szeregowy żołnierz. Obok bierze na Krzyżaka zamach toporem drugi – ubrany niczym kat – wykonawca wyroków sądu.

Śmierć od włóczni podarowanej Polsce przez niemieckiego cesarza Ottona III, która z oczywistych względów nie była używana w bitwie, jest prawdopodobnie symbolem zakłamania Zakonu, jego nieczystych intencji i ostatecznego zwycięstwa sprawiedliwości bożej. Podobnie jak namalowany Konrad Biały, książę na Oleśnicy, który jako jedyny z rodu piastowskiego walczył po stronie Zakonu. Matejko przedstawił go jako martwego, spadającego z konia. Książę za zdradę kraju zapłacił własnym życiem, ale tylko w wizji artysty. W rzeczywistości przeżył i trafił do niewoli.
Reklama