To nie baseny są źródłem zakażeń, tylko zbiorowiska ludzkie - podkreślił ekspert w dziedzinie mikrobiologii i wirusologii prof. Włodzimierz Gut. Przyznał, że gdyby społeczeństwo w zdecydowanej większości zachowywało się prawidłowo, wówczas obostrzenia nie byłyby potrzebne.
Od soboty weszły w życie nowe obostrzenia w związku z koronawirusem. Zmieniają się zasady funkcjonowanie lokali gastronomicznych, ograniczone jest działanie basenów i siłowni, obowiązują limity osób w transporcie publicznym, a w strefie czerwonej - także w sklepach.
Prof. Gut pytany, jak ocenia wprowadzenie tych ograniczeń powiedział, że to nie baseny są źródłem zakażeń, tylko zbiorowiska ludzkie. - Brak reakcji społeczeństwa spowoduje, że będą kolejne obostrzenia - wskazał.
- Jeżeli mamy w tej chwili tysiące osób zakażonych - dzisiaj prawie 10 tys. - to oznacza, że co 500-tny człowiek zanim został zidentyfikowany zarażał. Oznacza to, że liczba osób zakażonych będzie pięła w górę
- ocenił prof. Gut.
Ekspert zwracał uwagę na niedostosowywanie się społeczeństwa do zaleceń. - Nie było dyskotek, więc co robiono wieczorami w restauracjach? Urządzano potańcówki - powiedział Gut.
- Oczywiście ja wolałbym, żeby tych obostrzeń w ogóle nie było, ale do tego musiałoby być dziewięćdziesiąt parę procent prawidłowego zachowania społeczeństwa
- podkreślił wirusolog.
Na pytanie, dlaczego np. z basenów mogą w dalszym ciągu korzystać studenci i uczniowie, a reszta społeczeństwa już nie Gut odparł, że nie jest wielbicielem odporności zbiorowej, ale - jak mówił - w tym wypadku sprawa dotyczy osób, które więcej ryzykują".
- Tak, jak wyznacza się godziny dla emerytów, żeby uniknęli problemu, tak samo się wprowadza pewne ograniczenia czasowe i wiekowe
- powiedział ekspert.