Dzisiaj Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 584 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To jeden z najwyższych bilansów zakażeń w czasie epidemii w Polsce. Po względnym "spokoju" - liczby znów zaczęły rosnąć. - Polacy przestali wierzyć w COVID-19 i dlatego mamy złe wyniki - mówi wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.
Dziś w raporcie Ministerstwa Zdrowia odnotowano 584 przypadki zakażenia koronawirusem w Polsce, najwięcej - 188 przypadków odnotowano w województwie śląskim, a 142 na terenie woj. małopolskiego. Resort zdrowia poinformował o nowych ogniskach zakażeń na Śląsku w KWK Bielszowice, Chwałowice i PG Silesia oraz w Małopolsce - w zakładach produkcyjnych, zakładzie mięsnym i domu opieki.
To najwyższy dobowy bilans zakażeń od 8 czerwca, gdy odnotowano 599 przypadków, a także jeden z najwyższych dobowych bilansów w całym okresie epidemii w Polsce.
Po względnym "spokoju" i spadku dobowej liczby zakażeń do ok. 300, w ostatnich dniach - znów obserwujemy wzrost przypadków koronawirusa.
Zdaniem wirusologa z Państwowego Zakładu Higieny, prof. Włodzimierza Guta, powodem jest m.in. niestosowanie się pewnej części osób do zaleconych obostrzeń, także tych dotyczących zakrywania nosa i ust.
- Trzeba wymusić przestrzeganie obostrzeń. (...) Apeluję szczególnie do młodych osób, aby przestały się wygłupiać
- powiedział w rozmowie z portalem wp.pl prof. Gut. Jak podkreślił wirusolog, gdy dojdziemy do dobowej liczby 1000 nowych zakażeń, "to będzie oznaczać, że przegraliśmy".
- Najbardziej liczą się dwa elementy. Zachowanie ludzi oraz praca służb epidemiologicznych w wyłapywaniu osób z ognisk zachorowań. Polacy przestali wierzyć w COVID-19 i dlatego mamy złe wyniki. To wpływa na pracę sanepidów, bo im więcej przypadków zakażeń, tym trudniej wychwycić wszystkie osoby po kontakcie z chorym
- powiedział wp.pl Włodzimierz Gut.