Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Koronawirus

W Płocku potrzebny jest szpital polowy

W Płocku (Mazowieckie) potrzebny jest szpital polowy, najlepiej modułowy, z własnym personelem medycznym – ocenia dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego (WSzZ) w tym mieście Stanisław Kwiatkowski. Dodał, że placówka ta może współpracować ze szpitalem polowym.

as

Podczas środowej telekonferencji dyrektor przekazał, że hospitalizowanych było tam – według danych z rana – 84 pacjentów z dodatnim wynikiem badań w kierunku koronawirusa, przy czym 59 to liczba łóżek dla nich przeznaczonych.

Reklama

- Mamy 84 pacjentów z koronawirusem, w tym 23 na oddziale zakaźnym, 27 na płucnym, na intensywnej terapii 6, a 28 na pozostałych oddziałach

- wyliczył Kwiatkowski. Zaznaczył, że w środę rano na wynik badania w kierunku koronawirusa czekało tam na SOR-ze 9 kolejnych pacjentów na 7 pzreznaczonych dla nich łóżek.

Dyrektor przyznał, że w Płocku lub okolicy potrzebne jest izolatorium, a w mieście także szpital polowy, ale z zapewnioną własną, osobną obsadą medyczną.

- Wojewoda polecił stworzenie izolatorium w jednej z miejscowości pod Płockiem. Właściciel obiektu zgodził się na to. Jest tylko kwestia obsady lekarskiej. Nie udało się namówić nikogo, żeby skierować go do pracy w izolatorium, a jest ono potrzebne

- wyjaśnił Kwiatkowski.

Zaznaczył, ież jego placówka szuka lekarzy różnych specjalizacji i pielęgniarek.

- Mniej więcej 10 do 12 proc., to się waha, pracowników szpitala przebywa na zwolnieniach lekarskich. Każdy ubytek jednego lekarza czy jednej pielęgniarki powoduje wielkie zamieszanie

- podkreślił dyrektor

- Szpital polowy w Płocku jest potrzebny, ale pod warunkiem że nikt ze szpitala wojewódzkiego nie będzie tam pracował. My możemy współpracować z takim szpitalem polowym, na przykład pod względem logistycznym, jego organizacji. Nie mamy natomiast szans, aby oddelegować tam personel, ponieważ doszłoby do zamknięcia naszej placówki. Chodzi przecież także o leczenie pacjentów z innymi schorzeniami, spoza grupy zakażonych koronawirusem

- oświadczył Kwiatkowski.

Według niego najbardziej odpowiedni ze względu na możliwość zapewnienia niezbędnej infrastruktury byłby polowy szpital modułowy. Zwrócił jednocześnie uwagę, że placówka ta nie otrzymuje pieniędzy na walkę z koronawirusem.

- Szpital na zwalczanie COVID-19 nie dostał żadnych pieniędzy. Największą kwotą, jaką szpital wydaje jest zabezpieczenie funkcjonowania personelu, w tym choćby godziny nadliczbowe, dodatkowe umowy-zlecenia. To są koszty Covidu, które powinny być szpitalom zwrócone. Także zakup sprzętu ochrony osobistej. Covidu nie ma w kontraktach z Narodowym Funduszem Zdrowia

- podkreślił.

Kwiatkowski podał, że na koniec września na walkę z koronawirusem jego placówka wydała w sumie 7 mln zł, bez refundacji.

Dyrektor przekazał, że z powodu wykrytego w ostatnim czasie ogniska koronawirusa wśród części hospitalizowanych i personelu nadal nie przyjmuje nowych pacjentów tamtejszy oddział kardiologii. Dodał, że zakażenia koronawirusem wśród pacjentów wykryto też na oddziale neurologii.

- Mamy ognisko na kardiologii. Ono powoli wygasa. Mamy poważny problem z oddziałem neurologii. Jest kilku pacjentów z dodatnim wynikiem covidowym. Trwa ich obserwacja. Nie jest wykluczone, że na oddziale neurologii trzeba będzie wprowadzić takie rozwiązania, jak wcześniej na kardiologii, czyli zgromadzić na jednym odcinku pacjentów covidowych, a pozostałe odcinki, poprzez dezynfekcję, przygotować do funkcjonowania. Jest więc groźba ograniczenia przyjęć na neurologię do pewnych tylko przypadków, na przykład udarów

- stwierdził Kwiatkowski.

Dyrektor zaznaczył, że placówka ta radzi sobie z hospitalizacją większej liczby pacjentów z potwierdzonym koronawirusem niż liczba przeznaczonych dla nich łóżek dzięki dodatkowym miejscom wyznaczonym na poszczególnych oddziałach w izolatkach. Przyznał zarazem, że aby zwolnić tam część miejsc, niektórzy pacjenci grupy covidowej będą zapewne w najbliższym czasie kierowani do pobliskiego szpitala w Gostyninie-Kruku, gdzie powstał specjalny oddział dla przypadków koronawirusa z 46 łóżkami.

Na początku października WSzZ w Płocku informował, że decyzją wojewody mazowieckiego przygotowano tam 84 łóżka dla osób z podejrzeniem lub potwierdzonym zakażeniem koronawirusem. Miejsca te przygotowano na oddziałach zakaźnym, płucnym i intensywnej terapii, przy czym na oddziale intensywnej terapii było 9 łóżek z kardiomonitorem i możliwością przeprowadzenia tlenoterapii i wentylacji mechanicznej.

Placówka odwołała się następnie od tej decyzji, uzasadniając to m.in. problemami organizacyjnymi. Wojewoda mazowiecki uwzględnił odwołanie i zmniejszył tam do 59 liczbę łóżek dla pacjentów z koronawirusem w WSzZ, w tym do 6 liczbę łóżek na oddziale intensywnej terapii.

as

Reklama