Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Antyszczepionkowcy grożą niemieckim lekarzom

Lekarze pierwszego kontaktu w Berlinie i Brandenburgii otrzymują w ostatnich miesiącach coraz więcej listów, zawierających pogróżki – informuje portal RBB24. W listach, wysyłanych przez przeciwników szczepień, lekarze są ostrzegani przed „konsekwencjami dalszego wykonywania szczepień” przeciw koronawirusowi. "Zdecydowanie należy potraktować całą sprawę poważnie” - mówi prezes Izby Lekarskiej z Berlina.

flickr

- Stowarzyszenie z południowych Niemiec wysyła obecnie listy do lekarzy rodzinnych w naszym regionie, którym grozi konsekwencjami z powodu wykonywania szczepień przeciw koronawirusowi

 - mówią na łamach RBB24 przedstawiciele brandenburskiej Izby Lekarskiej, dodając, że pisma takie wysyłane są „na firmowym papierze i przyjmują ton prawny”.

Listy z groźbami 

W ciągu ostatnich pięciu miesięcy pismo takie otrzymało blisko 20 gabinetów lekarzy rodzinnych w Brandenburgii, przy czym liczba niezgłoszonych przypadków może być wyższa – dodaje RBB24.

- W pismach tych, mówiących o odpowiedzialności lekarzy, przytaczane są pseudonaukowe argumenty odnośnie rzekomej szkodliwości i zbędności szczepień

- mówi Daniel Sobotta, szef Izby Lekarskiej z Brandenburgii. Jak dodaje Sobotta, pisma te nie zawierają groźby śmierci ani przemocy, są więc „nieszkodliwe” z punktu widzenia prawa karnego.

- W Berlinie do gabinetów lekarzy rodzinnych także trafiały różnego rodzaju listy z pogróżkami

-  potwierdza doktor Wolfgang Kreischer ze Zehlendorfu. - Najczęściej listy te informują, że lekarze wykonujący szczepienia są odpowiedzialni, „stosując szczepionki, które nie zostały odpowiednio przetestowane” i powinni ponieść karę, jeśli ich pacjenci z powodu szczepień „doznają szkód” - opowiada Kreischer.

Co zrobi Izba Lekarska? 

Izba Lekarska z Berlina zajęła się sprawą listów z pogróżkami poważnie. - Ważne jest, abyśmy nie zostawiali lekarzy samych w sytuacji zagrożenia, a także wspierali ich w pracy - mówi prezes Izby Peter Bobbert.

- Słowo pisane nie powinno być trywializowane. Obawiamy się, że słowa te w końcu zamienią się w czyny i przestrzegamy przed lekceważeniem tego. Zdecydowanie należy potraktować całą sprawę poważnie

- dodaje. 

 



Źródło: PAP, Niezalezna.pl

as