- Byłbym bardzo daleki od porównywania Śląska do sytuacji w Lombardii, bo to są zupełnie dwa inne światy. Mówimy o sytuacji takiej, gdzie pacjenci ze Śląska są bezobjawowi, czyli nie ma podstaw do hospitalizacji - mówił w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie "W punkt" na antenie Telewizji Republika Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.
Dzisiaj zanotowano największą od początku epidemii liczbę 599 potwierdzonych nowych przypadków zakażeń koronawirusem. 326 z nich wykryto na Śląsku.
Dzisiaj rano resort aktywów państwowych ogłosił, że od jutra przez trzy tygodnie węgla nie będzie wydobywać 10 kopalń PGG i dwie kopalnie JSW.
Janusz Cieszyński w Telewizji Republika wyjaśnił, że "te wyniki, które obserwujemy dzisiaj są w istotnej części pokłosiem tego, że obserwujemy ciąg dalszy akcji badania pracowników przemysłu wydobywczego na Śląsku".
To jest działanie, które trwa od 3 tygodni, w ramach tego zostało zrealizowanych ponad 50 tys. testów, ponieważ wiemy, że warunki funkcjonowania w kopalni są takie, że tam szczególnie łatwo jest się zarazić. Mówiliśmy o tym od kilu tygodni, że będą spływać wyniki z kolejnych kopalń i wiedząc, że te wyniki będą i to, że pacjenci są w większości bezobjawowi i tutaj, jeżeli chodzi o sytuację na Śląsku, mamy szpitale gotowe do przyjęcia pacjentów, mamy wolny sprzęt, wolne zasoby oraz medyków, którzy mogą zajmować się pacjentami. To nie stanowi zagrożenia, jakiego materializację obserwowaliśmy w krajach południa Europy, bo tam wszyscy pamiętamy te obrazy, jak lekarze musieli podejmować decyzję o tym, komu przeznaczyć respirator i łóżko w szpitalu. (...) Jeśli popatrzymy na statystyki innych krajów, to Polska wyróżnia się na plus
- wyjaśnił wiceminister.
Pytany o to, jak resort zdrowia określa sytuację na Śląsku, Cieszyński odpowiedział:
Byłbym bardzo daleki od porównywania Śląska od sytuacji w Lombardii, bo to są zupełnie dwa inne światy. Mówimy o sytuacji takiej, gdzie pacjenci ze Śląska są bezobjawowi, czyli nie ma podstaw do hospitalizacji.
Przypomniał, że "w szczytowym momencie do 5 lub co 4 pacjent trafiał do szpitala".
Teraz do szpitali trafiają zupełnie pojedyncze osoby i w wyniku tego mamy bardzo dużo wolnych miejsc,która czekają na pacjentów, którzy ewentualnie mogliby być w gorszym stanie. Po to, aby sytuacja się nie pogarszała, została podjęta decyzja o tym, aby pracownicy kopalń spędzili najbliższy czas w domach, aby ograniczyć możliwość transmisji i przenoszenia się tego wirusa
- dodał.