Zawsze tego typu działania dają efekt odroczony w czasie. I on jest mniej więcej po 10-14 dniach. Trudno powiedzieć, czy teraz tak będzie, czy troszeczkę się to nie przesunie ze względu na biologię wirusa, która jest troszeczkę odmienna niż to, z czym mieliśmy do tej pory do czynienia. Ale mniej więcej takiego okresu potrzebujemy, żeby zobaczyć efekty tych działań.
- powiedział dr Drobnik.
Dodał, że najbliższe trzy tygodnie będą bardzo trudne, choć ekspert liczy, że maksymalna liczba dziennych zakażeń zostanie osiągnięta w najbliższych kilku dniach.
Mam nadzieję, że to się ustabilizuje. A następnie dzięki działaniom związanym z rygorem sanitarno-epidemiologicznym będzie powoli się zmniejszało, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań. Jeśli tak nie będzie, a wirus jest naprawdę nieobliczalny, to mogą nas czekać bardzo trudne czasy w kontekście systemu ochrony zdrowia i dostępności tego systemu dla pacjenta.
- wyjaśnił ekspert.
Ryzyko transmisji wirusa jest duże
Dr Drobnik wyraził nadzieję, że dzienna maksymalna liczba zachorowań w Polsce nie będzie dużo większa niż 30 tys.
To jest wróżenie z fusów. Mam nadzieję, że pułap będzie gdzieś na poziomie 30 tys., bo jeśli go przekroczymy, to naprawdę sytuacja będzie krytyczna.
- stwierdził lekarz.
Podkreślił, że najwięcej zależy od tego, jak potraktujemy zalecenia i obostrzenia.
To zależy od tego, czy zechcemy na te ostatnie trzy, cztery tygodnie zmobilizować się w wymiarze indywidualnym i społecznym, bo ryzyko transmisji wirusa jest dużo, dużo większe. W związku z tym nie tylko kluczowe staje się noszenie maseczki, ale prawidłowe noszenie maseczki. A druga fundamentalna rzecz to dystansowanie, unikanie zbiorowisk, niepotrzebnych kontaktów. To jest wielki czynnik ryzyka i wielu pacjentów doświadcza niestety skutków niefrasobliwości.
- uznał dr Drobnik.
Ocenił, że podstawowym błędem, jaki popełniamy obecnie, jest pewna „postawa zniechęcenia”.
Nam już chyba za bardzo spowszedniał ten koronawirus. Uznaliśmy, że skoro już są szczepienia na horyzoncie, to możemy się czuć bezpiecznie. A to nieprawda. Część osób przyjęła dopiero pierwszą dawkę, a to nie w pełni chroni. Musimy sobie uświadomić, jak krytycznym elementem w transmisji wirusa są nasze interakcje. Im mniej niepotrzebnych spotkań, tym większe prawdopodobieństwo, że uchronimy siebie i swoich bliskich. To jest naprawdę kluczowe
- powiedział ekspert.