Sanepid zapewnia, że był gotowy do testowania wszystkich przylatujących z Wielkiej Brytanii już na lotniskach. Dobrowolnie na testy zgłosił się... co dziesiąty – informuje "Rzeczpospolita". Gazeta przypomina, że od wtorku co najmniej do 6 stycznia zostały zawieszone loty z Wielkiej Brytanii do Polski. Zaznacza też, że w Wielkiej Brytanii mieszka największa grupa emigrantów z Polski – ponad milion.
- Wielu chciało zdążyć na ostatni samolot, by dotrzeć do kraju na święta
– podkreśla dziennik. "Polski rząd dał im taką możliwość aż do północy w poniedziałek. Nie wprowadził żadnej kontroli na granicy. Powodów nie wyjaśniono" – pisze gazeta.
Wylicza przy tym, że tylko w poniedziałek do Polski przyleciało z brytyjskich portów kilkanaście tysięcy osób.
- Ile dokładnie? Nikt nie zbiera takich danych
– zaznacza. Jednak według informacji "Rz" tylko na cztery polskie lotniska przyleciało ponad 8,2 tys. osób.
- Na lotnisku Balice w Krakowie wylądowało w poniedziałek 16 samolotów z 3 tys. pasażerów, w Pyrzowicach cztery samoloty z blisko pół tysiącem podróżnych, w Gdańsku siedem (w sumie 700 osób). Najwięcej w porcie w Warszawie – 4 tys. pasażerów
– podaje "Rz".
Gazeta przypomina, że polski rząd nie wprowadził żadnego sanitarnego sita na lotniskach, lecz jedynie dobrowolne badania.
- Podróżnym zaproponowano kontakt z infolinią inspekcji sanitarnej pod jednym numerem telefonu
– pisze "Rz". "Jej konsultanci mają kierować chętnych do właściwej powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej, która wystawi zlecenie testu w punktach drive-thru" – dodaje.
- Do testów w 13 województwach (bez mazowieckiego, łódzkiego i zachodniopomorskiego) zgłosiło się 1369 podróżnych z Wielkiej Brytanii
– poinformował "Rz" Jan Bondar, rzecznik GIS. Gazeta wylicza, że to co dziesiąty pasażer, który przyleciał w poniedziałek. "Nie odpowiedziano nam, czy wykryto jakichkolwiek zakażonych" – zaznacza dziennik.
Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" powiatowe stacje sanepidu w poniedziałek rano były gotowe na podstawienie na lotniskach wymazobusów, by testować wszystkich przylatujących, zanim rozjadą się do domów. "Ale ostatecznie wycofano się z tej decyzji" – informuje gazeta. Zaznacza, że w niektórych portach przylatującym z Wielkiej Brytanii mierzono tylko temperaturę.