Od początku pandemii zachorowało w Rosji 1 167 805 osób. Zmarło 20 545 chorych. Wyzdrowiało 952 399 osób, w tym 6479 wyleczonych opuściło szpitale w ciągu ostatniej doby. Pod obserwacją medyczną pozostaje 219 156 osób.
Władze przekonują, że wzrost liczby zakażeń, widoczny w całej Rosji, był oczekiwany i ma charakter sezonowy. Naczelna lekarz sanitarna Anna Popowa zapewniła, że około 51 proc. miejsc szpitalnych dla pacjentów z koronawirusem pozostaje niewykorzystanych. Inne dane podał jednak przedstawiciel ministerstwa zdrowia Aleksiej Kuzniecow, który powiedział, że spośród 129 tys. miejsc szpitalnych przygotowanych do leczenia pacjentów z Covid-19 już blisko 90 procent jest zajętych.
Kuzniecow zaapelował do Rosjan, by "nie wystawiali na próbę systemu ochrony zdrowia" i przestrzegali zasad profilaktyki, w tym nosili maseczki ochronne i rękawiczki i trzymali się w odpowiedniej odległości od innych.
Jednak nawet w Moskwie, gdzie zakażeń i hospitalizacji wciąż przybywa, z przestrzeganiem wymogów sanitarnych są problemy. O ile w sklepach klienci są od razu proszeni o założenie maseczek i rękawiczek, a w niektórych placówkach mogą je otrzymać przy wejściu, to w komunikacji miejskiej pasażerowie nierzadko ignorują ten nakaz. W autobusach i metrze widać pasażerów w maseczkach opuszczonych na podbródek bądź w ogóle bez nich. Praktycznie nikt nie przestrzega zakazów zajmowania sąsiadujących ze sobą miejsc siedzących.
Jednocześnie w sklepach, aptekach i w handlu internetowym wzrósł popyt na maseczki, rękawiczki i środki dezynfekcji. Z kupnem tych towarów na razie nie ma problemów.
Podczas gdy wczesną wiosną w obawie przed epidemią Rosjanie kupowali masowo produkty o długiej trwałości, tym razem nie widać wzmożonych zakupów żywności. Klienci zaopatrują się raczej w cytryny, czosnek czy imbir, wzmacniające organizm w czasie jesiennych przeziębień.