Specjalista wystąpił po szefie MS Adamie Niedzielskim.
- Walczymy o życie ludzkie. Bo to, że spada liczba nowozdiagnozowanych – to jest bardzo pocieszające. Ale nie spada nam liczba osób, które umierają. Ta liczba utrzymuje się na tym samym poziomie. A co gorsza, również obserwujemy wzrost liczby osób umierających nie z powodu rozpoznanego COVID-u, tylko z powodu innych chorób. Być może z tego powodu, że ci ludzie nie trafiają do szpitala w odpowiednim czasie. Wzrost zgonów o ok. 100 proc. jest wręcz sygnałem alarmującym i nie powinniśmy dopuszczać do tego, żeby ta liczba zgonów się utrzymywała. A nie daj Boże, żeby jeszcze wzrosła. Jeżelibyśmy kontynuowali nadal radosną twórczość wypoczynkową, to obawiam się, że słowa pana ministra na temat niewytrzymania systemu opieki medycznej ziściłoby się naprawdę, ponieważ już to właściwie prawie miało miejsce kilka tygodni temu. Szczęśliwie żeśmy to wytrzymali i liczba spadła. Ale szykowałaby się nam powtórka jeszcze raz tego samego
- mówił profesor.
- W imieniu kolegów – lekarzy, pielęgniarek, i innych pracowników ochrony zdrowia, chcielibyśmy zaapelować o rozsądek i trzymanie się zasad, które są doskonale znane. Co jest tym bardziej niezbędne, że właściwie koniec epidemii już praktycznie rzecz biorąc widzimy. W momencie, kiedy zaczną się masowa szczepienia i te szczepienia po kilku tygodniach zaczną przynosić skutek w postaci ochrony osób najbardziej zagrożonych zachorowaniem i śmiercią, będziemy już w dużo lepszej sytuacji i myślę, że następne ferie, będziemy mogli spędzać w dużo lepszym nastroju niż teraz
- pocieszył główny doradca premiera ds. COVID-19.
