- To bardzo ważny projekt, który nie udawał się z niewyjaśnionych przyczyn od wielu lat, a ma on na celu uniezależnić nasz kraj od podmiotów trzecich, zaopatrujących polskich pacjentów w leki osoczopochodne. Są to często leki dające szansę na życie - powiedział o budowie Centrum Przetwarzania Osocza w rozmowie z portalem Niezależna.pl Radosław Sierpiński, prezes Agencji Badań Medycznych.
Panie prezesie, został Pan pełnomocnikiem Prezesa Rady Ministrów ds. rozwoju sektora biotechnologii i niezależności Polski w zakresie produktów krwiopochodnych. Pana najbliższym zadaniem będzie budowa Centrum Przetwarzania Osocza (CPO). Proszę wyjaśnić - czym ta instytucja będzie się zajmowała?
To bardzo ważny projekt, który nie udawał się z niewyjaśnionych przyczyn od wielu lat, a ma on na celu uniezależnić nasz kraj od podmiotów trzecich, zaopatrujących polskich pacjentów w leki osoczopochodne. Są to często leki dające szansę na życie. W związku z tym obecna sytuacja, w której polskie osocze tak naprawdę wyjeżdża jako surowiec za granicę, a podmioty zagraniczne frakcjonują je, czyli przygotowują z nich leki – jest nieakceptowalna, również z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego. Na świecie jest coraz mniej osocza, więc jest to cenny surowiec, a w wypadku jakiegokolwiek zagrożenia zewnętrznego możemy zostać bez pomocy, a łańcuch dostaw może zostać przerwany.
Kiedy CPO ma szanse powstać i kiedy osiągnie pełną zdolność produkcyjną?
Centrum będzie produkować leki, bo frakcjonowanie osocza, to jest podzielenie (tego osocza) surowca na konkretne frakcje, które potem podaje się pacjentom chorym np. na niedobory odporności. To bardzo zaawansowany projekt biotechnologiczny. Nie mówimy tutaj o fabryce produktów użytkowych, którą można po prostu wybudować i rozpocząć produkcję – ale również o pozyskaniu licencji międzynarodowych, przygotowaniu linii produkcyjnych, ściągnięciu całej technologii, a także wykształceniu kadry, bo dotychczas w Polsce nikt w pełni nie posiada takich kompetencji. Mówimy o inwestycji wartej ok. 1,5 mld zł, a więc o bardzo konkretnym działaniu ekonomicznym i z punktu widzenia różnych analiz, wydaje się, że cel, który sobie postawiliśmy - czyli trzy lata od dzisiaj do postawienia fabryki – jest realny. Zakładamy, że pełną moc produkcyjną osiągniemy w ciągu maksymalnie pięciu lat. Z punktu widzenia podobnych inwestycji, które realizowane są w tej chwili choćby w Turcji, czy w Stanach Zjednoczonych, wydaje się, że jest to czas realny.
Czy powołanie CPO ma związek z trwającą pandemią COVID-19 i czy jego działalność może ew. pomóc w zwalczaniu tego typu kataklizmów? Takie pandemie statystycznie zdarzają się średnio co ok. 10 lat.
Jest to związek pośredni, ponieważ pandemia koronawirusa pokazała nam, jak ważne jest inwestowanie w biotechnologię, jak ważne są kompetencję, jeżeli chodzi choćby o produkcję szczepionki, czy zaawansowanych leków biologicznych. Dzisiaj tych kompetencji w Polsce brakuje, w związku z tym tego typu inwestycja (ze względu na pięcioletni okres, w którym ma ona powstać) nie przełoży się obecną pandemię, natomiast może okazać się, że będzie istotna z punktu widzenia kolejnych, podobnych kryzysów. Mam nadzieję, że nie będzie się to zdarzało, nie mniej jednak musimy być na to przygotowani. Wynieśliśmy bardzo ważną lekcję z trwającej pandemii koronawirusa, dzięki której możemy się przekonać, że tego typu inwestycje i niezależność są w Polsce potrzebne. Na początku pandemii wspólnota europejska na jakiś czas przestała istnieć, pojawiły się znowu granice, i transporty różnych leków były zatrzymywane, a każdy kraj walczył o swoich obywateli. Tym bardziej musimy być na takie sytuacje w przyszłości przygotowani.
Leki występujące pod różnymi nazwami handlowymi zawierają tzw. substancje czynne. Wiele z tych substancji wytwarzanych jest poza Polską, a także poza UE. Czy mamy szansę, aby uniezależnić się np. od producentów z Chin?
To jest jeden z wielu kroków, które musimy postawić w tym kierunku. Wiele lat zaniedbań, wyprzedawania polskiego majątku w zakresie przemysłu farmaceutycznego, spowodowało, że dzisiaj - właściwie jedyną spółką skarbu państwa mającą jakiekolwiek kompetencje jest Polfa Tarchomin - to są jedyne zakłady, które nam w tym majątku krajowym pozostały. Polfa przechodzi obecnie gruntowną restrukturyzację, odbudowuje swój potencjał, więc mam nadzieję, że w połączeniu z frakcjonowaniem osocza, czyli ściągnięciem całej linii produkcyjnej i zaawansowanych technologii, znowu odzyskamy niezależność i w przyszłości również będziemy mogli produkować w kraju inne leki, m.in. diabetologiczne, kardiologiczne, czy onkologiczne.
Wspomniał pan o wyprzedaży firm z sektora farmaceutycznego. Jak wobec tego ocenia pan obecny potencjał i innowacyjność zasobów, które pozostały jeszcze w gestii państwa?
Niestety – tutaj trzeba być obiektywnym i szczerym – przez ostatnie lata poczyniono wiele zaniedbań. Bardzo wiele z tego potencjału zostało wyprzedane podmiotom zagranicznym, w związku z tym w tej chwili rynek farmaceutyczny w Polsce w dużej mierze jest rynkiem odtwórczym, opartym o tzw. leki generyczne (odtwórcze w stosunku do substancji innowacyjnych). Nawet prywatne firmy innowacyjne, odnoszące sukcesy międzynarodowe można policzyć na palcach jednej ręki. To pokazuje, że jeszcze wiele przed nami. Poprzez działanie Agencji Badań Medycznych (w zeszłym roku zainwestowaliśmy miliard złotych w rozwój badań klinicznych w Polsce, w tym roku to kontynuujemy), poprzez dalszy rozwój Polfy Tarchomin, czy właśnie budowę frakcjonatora osocza wyraźnie widać, że różne elementy tej układanki staramy się złożyć w całość, by odbudować krajowy potencjał. Robimy to po to, żeby za kilka lat – bo nie jest to proces prosty – mówić o tym, że polskie leki mogą powstawać, że taki potencjał istnieje i że faktycznie jesteśmy w stanie produkować nie tylko odtwórcze substancje aktywne dla polskich pacjentów.
Centrum Przetwarzania Osocza będzie instytucją państwową?
Będzie to oczywiście instytucja państwowa, natomiast z różnych przyczyn, m.in. ze względu na „istotność” inwestycji, na bezpieczeństwo narodowe, czy obronność, będzie to najprawdopodobniej tzw. państwowa osoba prawna, czyli instytucja pośrednia – pomiędzy agencją wykonawczą rządu a realną spółką skarbu państwa.
Ostatnio widzimy problemy z dostawą szczepionek. Światowi potentaci, nie dość, że dyktują nam warunki, to jeszcze sami tych warunków nie dotrzymują. Czy fakt, że CPO będzie instytucją państwową, da nam w przyszłości większe gwarancje bezpieczeństwa w zakresie zaopatrzenia w leki?
Pandemia koronawirusa pokazała nam, że w kwestii szczepionek jesteśmy na łasce i niełasce wielkich korporacji międzynarodowych, które tak naprawdę dyktują poszczególnym krajom, czy wspólnotom krajów, na jakich warunkach i ile szczepionek one dostaną. Tego typu inwestycje zwykle są mocowane w strukturach państwowych. W wielu krajach tego typu inwestycje powstają właśnie w oparciu o kapitał państwowy, choćby w Danii, czy w Niderlandach. Są to typowo przedsiębiorstwa państwowe, które jakby nie patrzeć, pozyskują surowiec, czyli krew, czy osocze od obywateli danego kraju, a następnie przetwarzają je na leki, które znowu tym obywatelom będą służyć. Interes krajowy i wpływ każdego rządu na to, co się tam będzie działo, w jaką stronę ta produkcja będzie zmierzała, będzie bardzo istotny. Pomysł, który teraz będziemy realizować, od wielu lat się nie udawał – przez trzydzieści lat krążyły nad nim czarne chmury. Różne rządy się za to zabierały, niestety bez powodzenia, natomiast obecnie mamy wsparcie najwyższych władz państwowych, na czele z panem premierem. Jestem przekonany, że tym razem, ta nasza determinacja spowoduje, że w ciągu kilku miesięcy będziemy mogli procedować specustawę i będziemy mogli powiedzieć, że wreszcie się udało.