W Bieszczadach i Beskidzie Niskim nadal obserwowany jest spory ruch turystyczny. W sobotę, z powodu pandemii koronawirusa, tydzień wcześniej niż planowano, tegoroczny sezon kończy Bieszczadzka Kolejka Leśna.
- Jest pochmurnie. Po południu prognozowane są przelotne opady deszczu. Wieje silny wiatr z kierunku południowo-zachodniego
- powiedział ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Arkadiusz Kawalec.
Dodał, że szlaki turystyczne miejscami są śliskie.
- W górach, gdzie warunki pogodowe na ogół są dobre, nadal obserwujemy spory ruch turystyczny
- zauważył Kawalec.
W sobotę rano w bieszczadzkich dolinach, m.in. w Cisnej i Ustrzykach Górnych, termometry pokazują 10 stopni Celsjusza. Z kolei powyżej górnej granicy lasu temperatura powietrza wynosi 5 stopni.
W trakcie wędrówek górskich obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa m.in. na parkingach czy na tarasach widokowych. Natomiast w lasach i na terenach otwartych, m.in. na łąkach i połoninach, nie ma takiego obowiązku. Turyści powinni zachować co najmniej dwumetrowe odstępy.
W związku z pandemią koronawirusa tydzień wcześniej niż planowano tegoroczny sezon kończy Bieszczadzka Kolejka Leśna.
- Od niedzieli kolejka będzie nieczynna. Kursy pociągów i zwiedzanie stacji są wstrzymane do odwołania
- mówił prezes fundacji zarządzającej BKL Mariusz Wermiński.
Dodał, że "pieniądze za bilety zakupione za pośrednictwem serwisu Przelewy24 zostaną zwrócone tą samą drogą".
W tym roku kolejka przewiozła ponad 130 tys. osób.
- Mimo zawieszenia działalności w maju i częściowo w czerwcu był to dla nas dobry sezon
- podkreślił prezes fundacji.
Jak zaznaczył, "w tym roku zamiast grup zorganizowanych z kolejki korzystali głównie turyści indywidualni".
- Właśnie oni zadecydowali o dobrej frekwencji
- dodał.
Z powodu pandemii koronawirusa pierwsze składy kolejki na trasę wyjechały dopiero w połowie czerwca. Półtora miesiąca później niż normalnie. W lipcu i sierpniu BKL organizowała codziennie średnio po osiem kursów zamiast planowanych pięciu.