W czasie epidemii SARS-CoV-2 w Europie liczba procedur kardiologii interwencyjnej podejmowanych w terapii zawału serca STEMI spadła średnio o około 20 procent, a w zawale serca NSTEMI - nawet o 30 proc. W Polsce odnotowano spadki odpowiednio o 13 i 27 proc. Eksperci ostrzegają: przed nami wzrost liczby chorych z cięższymi postaciami zawału serca.
Zawały STEMI to te, które w zapisie EKG mają widoczne uniesienie odcinka ST. Ten rodzaj zawału uchodzi potocznie za cięższy. Zawały NSTEMI - bez uniesienia odcinka ST - są uznawane za lżejsze, choć eksperci przestrzegają: takie generalizowanie jest złudne.
Na podstawie wyników badania ankietowego z 10 polskich ośrodków wiemy, że liczba realizowanych procedur kardiologii inwazyjnej podejmowana w terapii zawału serca STEMI spadła o ok. 13 proc., a w zawale serca NSTEMI - o 27 proc. Generalny spadek liczby wykonywanych procedur kardiologii interwencyjnej wiąże się z obawą pacjentów przed zgłoszeniem do placówek medycznych. Chorzy boją się zakażenia koronawirusem. Różnica w spadku realizowanych procedur, obserwowana w zawałach STEMI i NSTEMI, wynika stąd, że chorzy z lżejszymi objawami częściej decydowali się pozostać w domu. Jednak zawał serca, niezależnie od rodzaju, jest wciąż śmiertelnie groźny.
- podkreślił prof. dr hab. n. med. Adam Witkowski.
W czasie epidemii SARS-CoV-2 pacjenci z zawałem serca zwlekają z wezwaniem pomocy
Pozyskane w europejskim badaniu dane wskazują także na znaczące opóźnienie w realizacji procedur kardiologii interwencyjnej w odniesieniu do wystąpienia pierwszych objawów zawału serca. Zdaniem prof. Dariusza Dudka oznacza to, że pacjenci próbują leczyć się sami. Dopiero narastające objawy duszności i bólu w klatce piersiowej skłaniają ich do poszukiwania pomocy. Oznacza to więcej przypadków najcięższych postaci zawału serca, towarzyszących niewydolności serca, a co za tym idzie - większe ryzyko powikłań i konieczność zastosowania złożonych i skomplikowanych procedur kardiologii interwencyjnej.
Można powiedzieć, że koronawirus przeniósł kardiologię o 20 lat wstecz, kiedy możliwości terapii interwencyjnej zawału serca były mocno ograniczone. Pierwsze niepokojące doniesienia z ośrodków europejskich skłoniły nas do niezwłocznego podjęcia działań. Jednym z pierwszych kroków było opracowanie zaleceń odnośnie do kampanii informacyjnej, skierowanej do opinii publicznej. Jej główny przekaz brzmi: w czasie epidemii zostań w domu, ale nie z atakiem serca!
- podkreślił kardiolog.
Pacjenci przyjmowani z zawałem są badani i leczeni w specjalnych, izolowanych strefach. Jeśli zachodzi konieczność pilnej interwencji przy podejrzeniu infekcji SARS-CoV-2, wdrażane są stosowne procedury, zgodne z reżimem sanitarnym. Pacjenci nie są narażeni na kontakt z osobami podejrzanymi o zakażenie lub z potwierdzonym koronawirusem.
- mówi prof. dr hab. n. med. Mariusz Gąsior, w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Zawał serca w czasie epidemii SARS-CoV-2: odwlekanie wizyty u lekarza grozi poważnymi powikłaniami. Zdaniem ekspertów wielu pacjentów wymagających leczenia interwencyjnego, którzy nie otrzymają stosownej terapii, zostanie dotkniętych poważnymi komplikacjami i powikłaniami - także odległymi.