Ku zaskoczeniu wielu osób lewicowi senatorzy nie pozwolili na przyjęcie trzeciej ustawy mającej osłonić USA przed negatywnymi skutkami epidemii koronawirusa. Po tym, gdy Nancy Pelosi, spiker zdominowanej przez lewicę Izby Reprezentantów, przedstawiła swoją wersję tej ustawy, stało się jasne dlaczego – Demokraci pod pretekstem walki z epidemią chcą załatwić swoje interesy polityczne.
Epidemia koronawirusa zdaniem ekspertów może mieć tragiczne skutki dla amerykańskiej gospodarki. Aby temu zaradzić rząd przygotował trzy ustawy, tzw. stimulus packages, które mają pomóc w ograniczeniu spowodowanych nią zniszczeń. Dwie pierwsze udało się przyjąć przy współpracy obu partii, niemal jednogłośnie.
Problem pojawił się przy trzeciej, największej. Lewicowi senatorzy niespodziewanie zagłosowali przeciwko niej w niezbędnym głosowaniu proceduralnym. Do jej przyjęcia potrzeba było 60 głosów, ale przez to uzyskała zaledwie 47. Oficjalnie lewicowi politycy twierdzili, że zagłosowali tak gdyż projekt tej ustawy w zbyt dużym stopniu pomaga wielkim korporacjom a nie zwykłym ludziom, ale wiele osób uznało takie wytłumaczenie za dziwne – od kilku dni w Waszyngtonie mówiono bowiem, że obu partiom udało się już osiągnąć wstępne porozumienie i negocjacje dotyczą wyłącznie szczegółów technicznych. Wszystko stało się jasne kiedy Pelosi zaprezentowała projekt swojej ustawy – okazało się, że Demokraci przy jej pomocy chcą załatwić wiele swoich spraw, które nie mają żadnego związku z epidemią.
Pozornie przygotowana przez lewicę ustawa zawiera w sobie wiele podobnych rozwiązań jak ta, nad którą negocjacje prowadzi senat. Znalazły się w niej na przykład wsparcie dla dotkniętych epidemią pracowników i małych firm, ulgi podatkowe, wsparcie dla szpitali i pracowników służby zdrowia etc. Zachowano nawet pomysł bezpośredniego wsparcia finansowego potrzebujących. Szybko jednak odkryto, że wiele jej zapisów nie ma nic wspólnego z walką z epidemią i służy jedynie forsowaniu lewicowych ideałów lub przekazywania pieniędzy na ważne dla nich instytucje. Jeden z jej zapisów zmusza na przykład korzystające z rządowego wsparcia firmy do złożenia raportu w którym wyspowiadają się z tego ilu zatrudniają członków mniejszości etnicznych czy kobiet, ile im płacą, czy zwracają uwagę na rasę lub płeć podwykonawców i dostawców etc. Raporty te będą upubliczniane po roku od ich złożenia.
Prezent od Pelosi otrzymałyby również związki zawodowe, które są jednym z największych sponsorów lewicowych polityków w USA. Ustawa nie tylko anulowałaby szereg mających pohamować ich rozpasanie dekretów Donalda Trumpa, ale także sprawiłaby, że korzystające z rządowego wsparcia linie lotnicze musiałyby wprowadzić przedstawicieli ZZ do rad nadzorczych.
Linie lotnicze będą jedną z najbardziej poszkodowanych przez obecną epidemię branży i wielu z nim bez rządowej pomocy może grozić bankructwo. Pelosi postanowiła to wykorzystać do walki z globalnym ociepleniem: te, które się pokuszą na taką pomoc, będą zmuszone do redukcji emisji CO2 o połowę do 2050 roku. Dodatkowo chce przekazania dodatkowych środków na prowadzony przez Federalny Zarząd Lotniczy program zachęcający lotniska do kupna ekologicznego oprzyrządowania. Lewicowa ustawa ma również przyznać aż 1,2 miliarda dolarów w grantach na produkcję bardziej ekologicznego paliwa lotniczego.
Demokraci chcą również tylnymi drzwiami wprowadzić płacę minimalną. Zgodnie z zapisami ich ustawy każda firma, która skorzysta z rządowej pomocy będzie musiała nie tylko zrezygnować z takich rzeczy jak premie dla zarządu czy duże odprawy, ale także wprowadzić dla wszystkich pracowników pensję minimalną na poziomie 15 dolarów za godzinę. Republikanie od dawna argumentują, że nakaz pensji minimalnej doprowadzi wiele małych przedsiębiorstw do bankructwa, a w warunkach post-wirusowego kryzysu problem ten będzie siłą rzeczy jeszcze poważniejszy.
Swój wielki powrót mają również tzw. Obamaphones. Tą nazwą określano rządowy program mający poprawić dostęp do komunikacji najbiedniejszych Amerykanów poprzez m.in. rozdawanie im w ramach pomocy socjalnej darmowych telefonów. Końcem tego programu był raport Biura Odpowiedzialności Rządowej z 2017 roku, który wykazał niesamowitą wręcz skalę marnotrawstwa pieniędzy, defraudacji i korupcji której dopuścili się prowadzący go urzędnicy. Pelosi chce teraz, aby ten program powrócił i aby przeznaczono na niego miliard dolarów.
Podobnych zapisów jest w tej ustawie dużo więcej, jak na przykład zakaz zaostrzania procedury rejestracji wyborców czy zapisy mające ułatwić życie imigrantom. Pod jej płaszczykiem Demokraci chcą również przekazać żywą gotówkę instytucjom z którymi sympatyzują. Najgłośniej zrobiło się o tym, że 35 milionów dolarów pieniędzy podatników otrzymałoby zajmujące się sztuką nowoczesną Waszyngtońskie Centrum Performance'u im. JFK. Podobne wsparcie otrzymają również np. dwa waszyngtońskie uniwersytety.
Plan Pelosi bardzo nie spodobał się Republikanom.
„Dopóki Biały Dom trzyma otwartą książeczkę czekową, Demokraci będą z niej czerpać”.
- skomentował anonimowo telewizji Fox News wysoko postawiony prawicowy polityk.
Jeszcze ostrzej zareagowała na niego Narodowa Republikańska Komisja Kongresowa (NRCC).
„Ludzie umierają a wszystko, na czym skupiają się Pelosi i Demokraci, to okradanie amerykańskich podatników aby zapłacić za ich liberalną listę życzeń socjalnych”
- powiedział ich rzecznik prasowy Michael McAdams.