Teść głównego doradcy premiera Dominica Cummingsa stwierdził, że Boris Johnson w ciągu najbliższych sześciu tygodni odejdzie ze stanowiska. Powodem mają być komplikacje zdrowotne po przejściu przez COVID-19.
Johnson złapał koronawirusa pod koniec marca. 27 marca ujawnił za pośrednictwem Twittera, że test dał pozytywny wynik. Stwierdził, że odczuwa tylko łagodne objawy i nadal będzie pracował jako szef rządu ze specjalnie wydzielonej części Downing Street 10, swojej oficjalnej rezydencji. Sprawa przykuła uwagę całego świata gdyż Johnson był pierwszym tak wysoko postawionym politykiem który padł ofiarą chińskiego koronawirusa.
Jego kwarantanna miała się skończyć 3 kwietnia, ale dzień wcześniej jego rzecznik prasowy ujawnił, że nadal ma gorączkę. Johnson przeniósł się do domu w południowym Londynie. Tam prawdopodobnie zaraził COVID-19 swoją ciężarną narzeczoną Carrie Symonds, która spędziła tydzień w łóżku z objawami choroby ale ostatecznie nie została przetestowana.
5 kwietnia Downing Street ujawniło, że Johnson został przyjęty do szpitala St. Thomas „na dodatkowe testy” gdyż jego gorączka nie chce zejść. Dzień później ujawniono, że trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Jego obowiązki przejął Sekretarz Spraw Zagranicznych Dominic Raab. Po trzech dniach Johnson wyszedł z OIOMu i 12 kwietnia zwolniono go ze szpitala. Następnie udał się do wiejskiej posiadłości premierów Checquers aby wydobrzeć i wrócił na Downing Street 27 kwietnia.
Brytyjskie media donoszą, że baronet sir Humprey Wakefield, ojciec dziennikarki Mary Wakefield i teść głównego doradcy Johnsona Dominica Cummingsa miał powiedzieć turyście, który odwiedził należący do niego XIII-wieczny zamek w Northumberland, że Johnson wcale nie jest jednak zdrowy. COVID-19 miał bowiem wywołać u niego długoterminowe konsekwencje, a on sam za szybko wrócił do pracy.
84-letni baronet i były żołnierz miał porównać sytuację Johnsona do sytuacji konia, którego zmuszono do pracy gdy był ranny. „Jak każesz rannemu koniowi pracować to nigdy nie dojdzie do siebie” - miał stwierdzić.
Arystokrata miał również ujawnić, że w związku z tymi powikłaniami – które skądinąd nie byłyby niczym niezwykłym, wielu ozdrowieńców z COVID-19 żali się na wywołane nimi problemy zdrowotne – Johnson w ciągu najbliższych sześciu tygodni odejdzie ze stanowiska. Downing Street 10 zdementowała medialne doniesienia twierdząc, że to „całkowity nonsens”.
Sam Johnson po powrocie na Downing Street zaczął dbać o swoją kondycję. Przeszedł na dietę, zaczął biegać i ćwiczyć i w zeszłym tygodniu ujawnił, że od czasu pobytu w szpitalu zrzucił już ponad 6 kilo. Johnson namawia do tego również innych Brytyjczyków twierdząc, że oprócz wszystkich innych zalet zrzucenie wagi zwiększy ich szanse na przeżycie pandemii. Otyłość, która dotknęła już co czwartego Brytyjczyka, to ogromny czynnik ryzyka przy COVID-19, według niektórych badań zwiększający ryzyko zgonu.
Oprócz namawiania Brytyjczyków na podjęcie zdrowego trybu życia Johnson planuje również wprowadzić zakaz wyświetlania w telewizji reklam fast foodów przed godziną 19 i zakazać ich całkowicie w internecie. Prawdopodobnie zakaże również supermarketom promocji typu „2 za cenę jednego”. To duża zmiana gdyż przed swoją chorobą na sugestie, że powinien zrobić coś takiego, zawsze twierdził, że to niepotrzebna ingerencja w wolny rynek.