Kancelaria premiera poinformował w poniedziałek, że od 18 stycznia utrzymane zostaną wszystkie z dodatkowych obostrzeń oprócz uruchomienia nauczania stacjonarnego w klasach I-III w szkołach podstawowych. Obostrzenia te mają być utrzymane do 31 stycznia.
Prof. Gut, odnosząc się do decyzji rządu, zwrócił uwagę, że system nauki zakłada bezpośredni kontakt ucznia z nauczycielem.
- Pojawia się problem, jak prowadzić naukę zdalną, czy odpowiadają za nią rodzice czy nauczyciele. Okres nauki w klasach 1-3, to czas, kiedy człowiek "uczy się uczyć"
- zauważył wirusolog.
W jego ocenie, decyzja o powrocie uczniów klas I-III do szkół była trudną, bo poziom zakażeń wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Według wirusologa, z decyzją o ostatecznym powrocie do tradycyjnego nauczania należy poczekać do momentu zakończenia badań na obecność koronawirusa wśród nauczycieli.
- Jeśli w tym środowisku wyjdzie duże ryzyko, można decyzję zmienić
- stwierdził wirusolog.
Dodał, że z punktu widzenia epidemiologii, należałoby wszystkich obywateli zamknąć na trzy tygodnie w domach, bez możliwości wychodzenia z nich.
- Ale konsekwencje takiej decyzje będą oczywiste - od zawalenia się wszystkich innych dziedzin ochrony zdrowia, po krach gospodarczy
- zaznaczył.
Ocenił, że podejmowanie decyzji o zdejmowaniu bądź zaostrzaniu obostrzeń jest "próbą równoważenia wszystkich sprzecznych tendencji".
- Sytuacja wygląda źle. Po dość wyraźnym spadku zakażeń, wszystko się zatrzymało. Sytuacja ustabilizowała się na wysokim poziomie nowych przypadków
- ocenił.
Jak zaznaczył, dopóki nie zostanie zaszczepione 80 proc. populacji, to każdy wzrost aktywności będzie łączył się z pewnym wzrostem zachorowań.