Podobne obostrzenia obowiązywały wiosną tego roku na podstawie tych samych przepisów prawa - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do zakazu przemieszczania w noc sylwestrową. Potwierdził, że nie będzie zwiększana liczba lotów specjalnie z Wielkiej Brytanii.
W niedzielę polityk Porozumienia Kamil Bortniczuk mówił, że podstawa prawna obostrzeń związanych z Sylwestrem jest bardzo mocno wątpliwa.
Odnosząc się do pytań dziennikarzy o te wątpliwości, Müller przyznał, że opinii takich jest wiele, ale porównał sposób wprowadzenia sylwestrowych obostrzeń do tych, które wprowadzono wiosną.
- Jest wielu prawników, jest wiele opinii niestety w tym zakresie. Podobne obostrzenia obowiązywały wiosną tego roku, i były w o wiele szerszym zakresie wydawane na podstawie tych samych przepisów prawa
- zaznaczył podczas konferencji prasowej.
Jak dodał, "wtedy na tej podstawie wydawaliśmy rozporządzenie dotyczące ograniczenia przemieszczania się na terenie Rzeczypospolitej przez wiele dni".
- W tej chwili mówimy o ograniczeniu na poziomie kilkunastu godzin
- zauważył.
Rzecznik rządu wyraził przekonanie, że "większość osób, bez względu na to, czy byłyby takie ograniczenia wprowadzone formalnie - a będą wprowadzone, dzisiaj jeszcze będzie wydane rozporządzenie - też zachowałby się w sposób rozsądny, nawet gdyby takie ograniczenie nie było formalnie wprowadzone".
- W związku z tym apeluję przede wszystkim o odpowiedzialność w tym okresie. Zresztą to jest apel przede wszystkim profesorów medycyny, specjalistów wirusologii, epidemiologii oraz wszystkich ludzi, którzy znają się na kwestiach związanych z rozwojem epidemii
- apelował.
Był też pytany o ewentualne zwiększenie liczby samolotów, którymi mogliby wrócić do kraju Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii oraz o poddawanie się przez nich szybkim testom na COVID-19.
- Nie będziemy zwiększać skali lotów specjalnie z Wielkiej Brytanii w tej chwili. Te loty, które zostały zaplanowane, ci którzy planowali dzisiaj wrócić, będą mogli wrócić tymi lotami" - poinformował. Powtórzył, że tacy przybysze będą "mogli skorzystać z szybkiej ścieżki testów". "Natomiast pozostałe loty zostaną zawieszone od północy (z poniedziałku na wtorek)
- przypomniał.
Dopytywany o możliwości przeprowadzenia "szybkich testów" na lotniskach, co jest praktykowane w niektórych krajach, rzecznik rządu odparł: "W tej chwili, jest możliwość poddania się testom) w miejscu zamieszkania przede wszystkim, (...) czy w miejscu przylotu".
- Dotyczy to również osób, które już przyleciały. Dzisiaj tylko niewielka część osób przyleci - tych, które od ostatnich kilkunastu dni, kiedy - jak szacujemy - od momentu, kiedy najprawdopodobniej pojawiła się ta odmiana
- wyjaśniał.
Według niego, "przede wszystkim należy się skupić" na osobach, które przyleciały wcześniej.
- Na tych, (którzy przylecą) dzisiaj oczywiście też, natomiast nie zamykamy oczu na te osoby, które przyleciały wcześniej. I stąd właśnie ta decyzja o tym, aby w powszechnym, bezpłatnym systemie, te osoby mogły poddać się testom, w poczuciu odpowiedzialności za swoje rodziny i swoich najbliższych
- zaznaczył Müller.