Według rozporządzenia minister pracy Elisabeth Borne obowiązku tego nie muszą przestrzegać właściciele indywidualnego gabinetu. W salach konferencyjnych, na korytarzach, w szatniach i w wielkopowierzchniowej przestrzeni biurowej wszyscy muszą nosić maseczki.
Ma je dostarczać pracodawca; do niego również należy ich wymiana, jak i pranie, jeśli są wielokrotnego użytku. Może te zadania powierzyć pracownikowi, ale wtedy ma mu zwrócić koszty – tłumaczy na łamach dziennika "Midi Libre" specjalista ds. prawa pracy Eric Rocheblave.
Pracownik ma prawo zdjąć maskę na jakiś czas, ale uzależnione jest to od nasilenia występowania koronawirusa w jego regionie. To nasilenie symbolizują kolory: zielony, pomarańczowy i czerwony. Strefa zielona oznacza, że jest mniej niż 10 zakażeń na 100 tys., mieszkańców. Pomarańczowa to 10-50 zakażeń, a czerwona - ponad 50.
W zależności od strefy, aby pracownik mógł zdjąć maskę, lokal musi być odpowiednio wentylowany i wietrzony, mieć odpowiednią powierzchnię i wysokość. Przewidziane musi być też postępowanie na wypadek stwierdzenia symptomów Covid-19 u któregoś z pracowników.
Czas, na jaki wolno zdjąć maseczkę, określa pracodawca.
- Podstawą tych decyzji ma być zdrowy rozsądek
- zaznaczyła we wtorek w wywiadzie radiowym minister pracy.
Jeśli lokal spełnia odpowiednie warunki, pracownicy warsztatów zwolnieni są z noszenia maseczki, ale muszą nosić przyłbice, które w żadnym wypadku nie zastępują maseczek, dla tych, którzy muszą je zakładać.
We wcześniej wydanym dekrecie z noszenia maseczek zwolniono śpiewaków operowych.
Warunki przymusu i dyspensy wyliczone są w protokołach, które uzupełniane były do wtorku i mogą ulec dalszym uściśleniom. Według mediów odpowiednie instancje będą w tym tygodniu debatować nad tym, jak chronić pracujących w niskich temperaturach.
We wtorkowym numerze dziennika "L’Opinion" artykuł poświęcony maseczkom w miejscach pracy zatytułowany jest "Dlaczego ma być łatwo, skoro można komplikować?". Gazeta twierdzi, że nowy nakaz spowodowany jest lękiem przed nową kwarantanną, która "kosztowałaby Francję dodatkowe 100 miliardów euro".
W wywiadzie dla radia France Info sekretarz wielkiej centrali związkowej CFDT Catherine Pinchaut wyrażała zdecydowane przekonanie, że pierwszy tydzień obowiązywania maseczek w miejscu pracy to okres przygotowawczy, który pozwoli na przystosowanie się i zrozumienie pozornie skomplikowanych dyrektyw.