Wirusolog, prof. Włodzimierz Gut odnosząc się do najnowszych danych dotyczących nowych zakażeń koronawirusem zwraca uwagę, że w znacznym stopniu jest to efekt zachowań społecznych. Ostrzega on, że wszelkie próby prognozowania dalszego rozpszestrzeniania się wirusa są niezwykle trudne i stwierdza, że „nawet najtwardsze prawo nie pomoże, gdy nikt go nie przestrzega”.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 21 045 nowych zakażeniach koronawirusem. 375 chorych zmarło.
Niestety epidemia rośnie nam o ładny procent dzień do dnia oraz tydzień do tygodnia. Wczoraj był nieco mniejszy wynik, niż można było się spodziewać, więc dziś znów jest większy. Czym to się skończy? Tego prawdopodobnie nie wie nikt. Prognozowanie w warunkach społecznej niechęci do obostrzeń jest bardzo trudne. Co z tego, że teraz rząd zaostrzyłby prawo, jak nawet te lżejsze zalecenia nie są przestrzegane.
- podkreślił Gut.
Pytany o bardzo trudną sytuację m.in. na Mazowszu przypomniał, ile osób bawiło się w Zakopanem.
Tam było więcej osób z Mazowsza niż górali. Teraz wirus jest przez nich przenoszony na rodziny, znajomych. To naturalne zjawisko. Niestety ignorując większość zaleceń fachowców, Polacy powinni się spodziewać, że tak właśnie będzie.
- ocenił Gut.
Jego zdaniem, jedynym ratunkiem teraz byłyby szybkie i masowe szczepienia. Nie ma jednak czym zaszczepić „na już” przynajmniej połowy populacji.
Dlatego robi się sztuczkę magiczną i rozciąga się dwie dawki szczepienia w czasie. To pozwoli zabezpieczyć nieco więcej osób i ochroni służbę zdrowia w pewnej mierze przed napływem chorych do szpitali.
- wskazał ekspert.