Jeśli liczba infekcji w Niemczech będzie nadal rosła, to prawdopodobnie lekarze będą musieli podejmować decyzje o życiu i śmierci - pisze tygodnik "Spiegel". Sprawy mają się źle także we Włoszech. Zdaniem Waltera Ricciardiego, doradcy włoskiego ministra zdrowia, system ochrony zdrowia "zmierza ku zapaści".
Politycy w Niemczech zdecydowali o wprowadzeniu nowych obostrzeń w walce z koronawirusem. Kanclerz Merkel tłumaczyła tę decyzję m.in. obawami, że miejsc z respiratorami na oddziałach intensywnej terapii może zabraknąć.
Minister zdrowia Jens Spahn ostrzega: "Liczba osób, które muszą być wentylowane, szybko rośnie, za szybko". W poniedziałek (2 listopada) 2243 pacjentów z Covid-19 przebywało w Niemczech na oddziałach intensywnej terapii. W czwartek (5 listopada) było ich już 2653.
Wirusolog Christian Drosten wyjaśnia, co by się stało, gdyby wirus nadal rozprzestrzeniał się z obecną prędkością. "Jeśli wszystkie miejsca intensywnej terapii w kraju będą zajęte, co może wkrótce nastąpić, znajdziemy się w sytuacji "triage"".
"Triage to francuskie słowo. Oznacza: sortowanie, wybieranie segregację. Drosten wyjaśnia bardzo konkretnie, co takie sytuacje oznaczają dla lekarzy: "Mamy pacjenta z Covid-19 na oddziale intensywnej terapii, jest stary, przebywa tam od tygodnia i ma szansę przeżyć około 30 do 50 procent. Potem przychodzi pacjent, który ma 35 lat i ma troje małych dzieci, z tą samą chorobą, z ciężkim przebiegiem. A jeśli nie podłączysz go teraz do respiratora, pojutrze będzie martwy - i jako lekarz intensywnej terapii wiesz o tym. Co robisz? Musisz zabrać starszego pacjenta spod respiratora. To właśnie oznacza sytuację "triage"
- pisze tygodnik.
Lekarze nie chcą dokonywać takich wyborów. W czasie pandemii coraz częstsze są głosy, że Bundestag powinien zająć się sprawą.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu prezydent Niemiec, Walter Steinmeier w liście do prezydenta Dudy proponował Polsce niemiecką pomoc w walce z koronawirusem.
Sytuacja w szpitalach jest dramatyczna praktycznie w całych Włoszech, a w niektórych przypadkach wręcz tragiczna
- powiedział w piątek doradca ministra zdrowia Walter Ricciardi. Jego zdaniem system ochrony zdrowia "zmierza ku zapaści".
W wywiadzie dla radia RAI profesor higieny i medycyny prewencyjnej następująco opisał to, co dzieje się w placówkach służby zdrowia: "Nie jesteśmy już w stanie umieszczać w szpitalach wszystkich pacjentów, którzy są przywożeni w ciężkim stanie" z powodu różnych chorób.
Wiele osób musi pozostać w domu
- zaznaczył.
Doradca szefa resortu zdrowia Roberta Speranzy wyjaśnił, że obecnie szpitale przyjmują tylko pacjentów z Covid-19. "Pozostałych z innymi chorobami nie jesteśmy w stanie leczyć albo leczymy ich źle. A zatem system zmierza ku zapaści"- stwierdził profesor Ricciardi.