Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica), który poddał się samoizolacji, poinformował dziś, że zrobił test na koronawirusa, którego wynik wyszedł ujemny. Dodał, że test ma zostać powtórzony. Polityk odwołał wszystkie otwarte spotkania, bo jak mówił, wymaga tego odpowiedzialność.
W poniedziałek koronawirusa zdiagnozowano u wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego (KP-PSL). W czwartek Zgorzelski i Czarzasty uczestniczyli w spotkaniu większości senackiej u marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego dotyczącym noweli ustawy o ochronie zwierząt.
"Wczoraj cały dzień miałem kontakt z sanepidem, opisałem całą sytuację, jaka miała miejsce w moich kontaktach z marszałkiem Zgorzelskim"
- powiedział Czarzasty w Radiu Zet. Poinformował, że sanepid nakazał mu samoizolację. Ocenił, że w sanepid zachował się bardzo profesjonalnie.
"Muszę mierzyć temperaturę dwa razy dziennie. Muszę obserwować czy nie mam objawów. Powinienem zrobić test, który mi nakazano zrobić i zrobiłem ten test wczoraj. Wynik jest ujemny na szczęście. Mam ten test powtórzyć. Dobrze by było, żebym nie jeździł na spotkania otwarte i nie będę oczywiście jeździł"
- powiedział szef SLD. Poinformował, że odwołał wszystkie spotkania, za co wszystkich przeprasza, ale - jak podkreślił, ważna jest odpowiedzialność, szczególnie jeśli chodzi o zdrowie i życie.
Czarzasty pytany był, czy poniedziałkowe informacje o zdiagnozowaniu koronawirusa u wicemarszałka Zgorzelskiego oraz posła PiS Przemysława Czarnka, który ma zostać ministrem edukacji i nauki, nie powinny być uznane za dzwonek ostrzegawczy, który powinien coś zmienić w zrachowaniach zarówno elit politycznych, jak i wszystkich Polaków.
"Powinno. Ja jestem w grupie szczególnie zagrożonych, dlatego, że pięć lat temu miałem taki moment w życiu, kiedy miałem 23 proc. wydolności serca. W związku z tym nie jestem sprawnie biegającym młodym jelonkiem po lasach. Mam chorobę współistniejącą" - odpowiedział szef Sojuszu.
Jego zdaniem jednak trudno będzie teraz zmobilizować ludzi, by przestrzegali wszystkich nakazów "po skandalicznej i głupiej wypowiedzi pana premiera Morawieckiego, że ta choroba minęła". "Ja wiem, że ta wypowiedź była w lipcu, ale jednocześnie wszyscy mówili, że ta choroba wróci na jesieni" - zaznaczył Czarzasty.
"To jest tak, że Polacy i Polki się do tej sytuacji (epidemii) przyzwyczaili. Ja siedziałem dwa miesiące w domu, gdy był początek pandemii, bo się po prostu bałem. Potem się ludzie przyzwyczaili, popatrzyli, że na około, w ich rodzinach nie ma takich przypadków. Jak coś kogoś bezpośrednio dotknie to inaczej myśli. Potem były wakacje, ludzie mieli dosyć siedzenia w domach. Te wszystkie czynniki się na to nałożyły. Teraz trzeba moim zdaniem bardzo mocno zdyscyplinować się i realizować zalecenia"
- powiedział Czarzasty.
Odniósł się też do pytań czy Sejm powinien wrócić do pracy zdalnej, a posłowie powinni obowiązkowo nosić maseczki zasłaniające usta i nos.
"Dzisiaj będzie posiedzenie prezydium Sejmu, w którym będę uczestniczył, nie wiem czy zdalnie, czy osobiście. Ja uważam, że powinny te ograniczenia wrócić, tym bardziej, że poprzez internet można głosować i w Sejmie uczestniczyć. Ja wiem, jakie są mankamenty uczestnictwa przez internet. Ja wiem jak PiS - niestety musze to powiedzieć, mówię to głośno - wykorzystuje tę sytuację do rozgrywek politycznych, jak źle kieruje Sejmem, jak ogranicza dyskusję. To wszystko jest prawda, ale uważam, że w tej chwili, ponieważ zachorowań nie jest 100 tylko ponad 2 tysiące dziennie, trzeba dać przykład. Polityce muszą dać przykład" - podkreślił wicemarszałek.
Jak zaznaczył jest problem z posłami Konfederacji, którzy poinformowali prezydium, że nie będą nosić maseczek. "To jest nierozsądne, ludzie to widzą. Oczywiście hasła wolnościowe są miłe, fajne, i rozsądne i też popieram to, żeby ludzie nie byli zamykani w domu. Ale jeśli nie będzie dyscypliny to będzie gorzej" - powiedział.
Dopytywany czy w związku z tym Prezydium Sejmu powinno wprowadzić twardą zasadę, że bez prawidłowo założonej maseczki nie ma wstępu na sale sejmową, odpowiedział: "Tak dzisiaj zrobimy".
"Problem oczywiście pewnie będzie taki, że będą jakieś spektakularne bitwy ze Strażą Marszałkowską np. pana posła Grzegorza Brauna, który będzie wykrzykiwał, że jego osobowość w ten sposób jest ograniczona i jego prawa są ograniczane. Niestety tak jest, że na tragediach niektórzy ludzie robią politykę"
- dodał wicemarszałek Sejmu.