Bunt biznesmenów, którzy za wszelką cenę chcą otworzyć swoje przedsiębiorstwa, mimo obowiązujących restrykcji, przybiera na sile. W całej Polsce pojawiają się kolejne informacje o otwieranych hotelach, dyskotekach czy siłowniach. Tylko w Karpaczu w poniedziałek ma otworzyć się około 100 hoteli!
Zgodnie z decyzjami ogłoszonymi 17 grudnia ub.r. przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, od 28 grudnia początkowo do 17 stycznia 2021 r. zostały wprowadzone dodatkowe obostrzenia - m.in. zamknięcie hoteli, ograniczenie w działaniu galerii handlowych i stoków narciarskich. Ponadto, wciąż obowiązują zasady dotyczące funkcjonowania sklepów czy kościołów. W przestrzeni publicznej obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa, w środkach komunikacji publicznej obowiązują limity pasażerów i zakazane są zgromadzenia powyżej pięciu osób. Obostrzenia zostały przedłużone do 30 stycznia.
Jednak nie wszyscy przedsiębiorcy chcą się im przyporządkować. Niektórzy, na przekór decyzji rządu, chcą otwierać swoje biznesy. Szczególnie napięta sytuacja jest w górach, gdzie trwa sezon zimowy, a przepisy nie pozwalają przyjmować turystów. Dla właścicieli hoteli czy pensjonatów oznacza to ogromne straty.
Przedsiębiorcy z branży hotelarskiej, narciarskiej i gastronomicznej działający na terenie Karpacza, Szklarskiej Poręby czy Świeradowa Zdroju w poniedziałek zamierzają otworzyć swoje obiekty. Dziś ogłosili to na konferencji prasowej. Powodem ma być ich dramatyczna sytuacja finansowa. Argumentowali, że jeżeli tego nie zrobią, to ich firmy zbankrutują. W samym Karpaczu w poniedziałek ma otworzyć się ok. 100 hoteli, czyli ponad 16 procent wszystkich tego typu obiektów w mieście.
Ale nie tylko w górach trwa obecnie bunt biznesmenów. Z całej Polski docierają informacje o otwieranych lokalach gastronomicznych, dyskotekach, pubach czy siłowniach. Przedsiębiorców, którzy decydują się na akt desperacji, ciągle przybywa. Oto kilka przykładów.
Otwarcie do 18 stycznia zapowiedziała jedna z pizzerii w Kościerzynie, kusząc klientów... darmowymi drinkami.
To już inny z lokali - kawiarnia/cukiernia w Białymstoku, która zaprasza na... testy ciastek i kawy przy stoliku. "Wszystko zgodnie z prawem i wsparciem prawnika" - piszą, nie darując sobie przy tym politycznych komentarzy o "(nie)rządzie". Zapowiedziano, że każdy testujący kawę lub ciastko podpisze... umowę o dzieło.
Jeden z klubów na olsztyńskiej starówce również zdecydował się na otwarcie, mimo pandemii. W piątek i sobotę mają odbyć się imprezy, m.in. z karaoke. Zainteresowanych - według wydarzenia na Facebooku - ma być ponad 300 osób.
Od 1 lutego swoje otwarcie stacjonarne zapowiada pizzeria w Drawsku Pomorskim, twierdząc, że "zamknięcie gastronomii jest niezgodne z konstytucją".
Z kolei jedna z dyskotek w Nowym Sączu podchwyciła pomysł z Wrocławia i organizuje imprezę w ramach... wsparcia budowy struktur partii Strajku Przedsiębiorców.
We Wrocławiu każdy, kto chciał dostać się do lokalu, przy wejściu musiał wypełnić deklarację „wstępu do partii Strajku Przedsiębiorców”. „Deklaracje należy mieć cały czas przy sobie oraz nie zgubić jej do kolejnego „spotkania” - działają one na zasadzie biletu wstępu na spotkanie” - pisano.
W sieci bez trudu można znaleźć również deklaracje otwierania się klubów fitness - jako rejestrowanych w związkach sportowych bądź prowadzących "szkolenia" z ćwiczeń na maszynach, wolnych ciężarach czy też z zajęć fitness.
Powstała nawet internetowa mapa, na której można zobaczyć, jakie biznesy otwierają się dla klientów, mimo zakazów:
Przedsiębiorcy, którzy otworzą swoje biznesy, mimo zakazów, narażają się na kary. Nie bez znaczenia jest także ryzykowanie zdrowiem klientów, którzy w dużych skupiskach mogą zakazić się koronawirusem. Mimo to, biznesmeni zapowiadają, że nic ich nie powstrzyma, a w razie otrzymania kar, liczą na rozstrzygnięcia sądów.