W Argentynie zanotowano w ciągu ub. doby 153 zgony i 6 377 stwierdzonych zakażeń COVID-19 - poinformowało ministerstwo zdrowia tego kraju. W lipcu, w porównaniu z czerwcem krzywa zachorowań i zgonów poszła ostro w górę. Nie wyklucza się przywrócenia łagodzonych obecnie restrykcji.
Według oficjalnych statystyk liczba zmarłych wzrosła do 3 441 a infekcji do 185 360, przy czym 80 596 osób wyzdrowiało.
Jeszcze 30 czerwca liczba zgonów wynosiła 1 307 a infekcji 64 517.
90 proc. nowych przypadków wykryto w stolicy - Buenos Aires i okolicach. Władze ostrzegają jednak, że nowe ogniska zakażeń wystąpiły w większości prowincji kraju liczącego 44 mln mieszkańców.
"Obserwuję sytuację z wielkim niepokojem bowiem mimo, że uczyniliśmy wiele aby zahamować rozwój pandemii, ona nadal się rozwija. Musimy być jeszcze bardziej twardzi i konsekwentni"
- powiedział prezydent Alberto Fernandez w wywiadzie radiowym. Dodał, że wiele zależy od "zwykłych ludzi, gdy piją kawę lub biorą udział w spotkaniach towarzyskich".
W rejonie Buenos Aires trwa od 10 dni łagodzenie restrykcji (w tym zakazu opuszczania domów bez wyraźnej potrzeby) wprowadzonych 20 marca. Jednak prezydent nie wykluczył ich przywrócenia nawet jeśli ponowny lockdown pogorszyłby i tak już katastrofalną sytuację gospodarczą.