Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej kobiet, planowane na początek grudnia w Norwegii i Danii, stanęły nagle pod znakiem zapytania ze względu na absurdalne przepisy epidemiologiczne. Według nich Polki już po pierwszym meczu mogą wyeliminować Norweżki z turnieju. Wystarczy jeden przypadek zakażenia koronawirusem.
W Norwegii według tzw. protokołu epidemiologicznego w przypadku pozytywnego testu na obecność koronawirusa u jednej z zawodniczek lub działacza cały zespół musi zostać poddany kwarantannie i to razem z drużyną przeciwną. W Danii dotyczy to tylko danej osoby.
Pierwszy mecz mistrzostw to spotkanie siedmiokrotnych mistrzyń Starego Kontynentu Norweżek z Polkami w Trondheim.
W ten sposób jeżeli na przykład u trzeciej bramkarki polskiej drużyny zostanie wykryty wirus to cały zespół odpada i to razem z naszymi piłkarkami nawet jeżeli u żadnej z nich test nie będzie pozytywny
- stwierdził na antenie kanału telewizji TV2 Ola Erevik, główny ekspert od piłki ręcznej.
Norweska federacja piłki ręcznej NHF prowadzi rozmowy z ministerstwem zdrowia i proponuje zmiany w przepisach na czas turnieju. Zagroziła, że jeżeli protokół nie zostanie zmieniony na podobny jak w Danii w przeciągi 10 dni to rozważa wycofanie się z organizacji ME.
Jeżeli ta sprawa nie zostanie rozwiązana, i to na dniach, to realizacja naszej części turnieju nie będzie możliwa, ponieważ o ewentualnych medalach zadecyduje wirus
- powiedział prezes NHF Kare Geir Lio na łamach dziennika „Verdens Gang".