Ratownicy poszukujący trzech górników w kopalni Zofiówka spenetrowali w ostatnich godzinach dwa miejsca wskazane przez psa szkolonego do poszukiwania ludzi - nikogo jednak dotąd nie znaleźli. Trwa pompowanie wody z rozlewiska, które blokuje dostęp do poszukiwanych.
Z uwagi na stężenia metanu w zbiorniku na razie nie można użyć dronów, przywiezionych przez Marynarkę Wojenną.
Niezależnie od bezpośrednich działań w wyrobisku zostanie ponownie wykonany stumetrowy odwiert do miejsca, w którym powinni się znajdować górnicy – poprzedni prawdopodobnie minął ten chodnik.
W wyniku sobotniego wstrząsu w kopalni zginęło dwóch górników, a kolejni trzej są poszukiwani. Akcja trwa już szóstą dobę.
Jak powiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon, ratownicy koncentrują obecnie wysiłki we wschodniej części zniszczonego chodnika. Po wstrząsie napływająca woda utworzyła w jego najniższym odcinku sięgające stropu rozlewisko, za którym powinni być poszukiwani górnicy - dochodzą stamtąd sygnały z nadajników w ich lampach.
W nocy do Zofiówki przyjechało dwóch ratowników Podhalańskiej Grupy GOPR z psem tropiącym. Jak powiedział Ozon, pies znalazł dwa ślady w pobliżu wejścia do korytarza zablokowanego przez zbiornik wodny. "Ratownicy w tych dwóch miejscach rozpoczęli dokładną penetrację, na aktualną chwilę niczego nie znaleziono" – powiedział Ozon.
W tej części chodnika ratownicy w nocy rozcięli część blokujących drogę urządzeń i uruchomili system pomp, aby przynajmniej częściowo usunąć wodę ze zbiornika. Jej ilość szacowano pierwotnie na 300-400 m sześc., obecnie to około 200 m sześc. (przy utrzymujących się niewielkich dopływach).
Praca przy wykorzystaniu pełnej mocy zasilanych pneumatycznie pomp obniżyła (od ich uruchomienia) lustro wody w zalewisku o ponad 60 cm. Ratownicy weszli do wody po pas. Na razie nie wiadomo jednak jeszcze, jak długo trzeba będzie pompować, aby umożliwić penetrację chodnika za rozlewiskiem. Nie wiadomo też, jak głęboki jest sam zbiornik. Może mieć kilka metrów.
Na miejscu w pogotowiu są ciągle nurkowie z KGHM, którzy nie mogli zacząć penetrowania zbiornika ze względu na zbyt ciasny w tym miejscu, zniszczony po wstrząsie, chodnik i zbyt wysokie stężenie metanu. Choć trwa udrożnianie wyrobiska i przedłużanie w to miejsce doprowadzających powietrze tzw. lutniociągów, wydaje się bardziej prawdopodobne, że zanim nurkowie będą mogli dołączyć do akcji, woda zostanie wypompowana. Na tym skupiają się teraz ratownicy.
"Biorąc pod uwagę ilość tej wody, stan techniczny, uważamy, że gdzieś w godzinach nocnych ten zbiornik będzie wypompowany"
– ocenił prezes Ozon. Być może penetracja będzie możliwa przy częściowym wypompowaniu wody.