Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

WHO lubi obradować o prawach człowieka, tam gdzie rządzi reżim. Im gorzej, tym lepiej?

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) chciałaby być traktowana jako demokratyczna organizacja. Ale równocześnie organizuje szczyty - kluczowe dla globalnej polityki zdrowotnej - nierzadko w państwach, w których nieprzestrzegane są prawa człowieka. Na liście można znaleźć takie reżimy, jak Rosja, Indie, Turkmenistan, Malediwy, Mauritius. Natomiast najbliższy, listopadowy odbędzie się w Panamie. Co równie ważne, kluczowe obrady na szczytach WHO są utajnione, a ich pokłosiem są często kolejne zakazy, które później wprowadza w życie Komisja Europejska. Nowe mają się pojawić właśnie w Panamie.

Budynek centrali WHO w Genewie
Budynek centrali WHO w Genewie
Autorstwa I, Yann, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2367501

O tytoniu w światowej stolicy nielegalnego handlu papierosami

Najbliższy szczyt WHO dotyczący polityki antytytoniowej COP10 odbędzie się 20-25 listopada 2023 r. w Panamie.

Tymczasem Panama cieszy się mało chlubnym statusem światowej stolicy nielegalnego handlu papierosami. Według raportu firmy analitycznej Nielsen w 2022 r. nielegalne papierosy stanowiły tu 92% rynku tytoniowego. Dla porównania – w Polsce, według najnowszych raportów, szara strefa w 2023 r. sięga nieco ponad 4% rynku tytoniowego.

Panama jest też na czarnej liście Grupy Specjalnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy (FATF) jako kraj o „strategicznych brakach w swoich systemach przeciwdziałania praniu pieniędzy, finansowaniu terroryzmu i finansowaniu proliferacji”. Z kolei Raport firmy consultingowej EY donosi, że Panama widnieje na czarnej liście Unii Europejskiej: wśród jurysdykcji o znaczących brakach w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy, sprawozdawczości podatkowej oraz niedociągnięć finansowych.

Tegoroczne obrady WHO w Panamie mają – tak jak wszystkie poprzednie – w większości charakter zamknięty dla mediów. Kluczowe sesje, w których można usłyszeć realną debatę między państwami a WHO, będą dla dziennikarzy niedostępne.

WHO lubi debatować w niedemokratycznych reżimach

Według raportu Reporterów bez Granic, Panama zajmuje obecnie 69 miejsce na 180 państw pod względem wolności prasy. Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) podaje, że media krytyczne wobec panamskiego rządu często są celem ataków i nie mogą liczyć na ochronę ze strony władz.

Z kolei w 2014 r. WHO zorganizowała szczyt COP6 w Rosji, w Moskwie. Już w czasie trwającej od lutego wojny Rosji z Ukrainą o Krym. Pomimo to WHO skorzystała z gości reżimu Władimira Putina.

W 2015 r. WHO zorganizowała Światowe Forum Zdrowia w stolicy Turkmenistanu, Aszchabadzie. W tym okresie organizacja Human Rights Watch potępiała ten kraj jako państwo regularnie łamiące prawa człowieka i atakujące wolność prasy. We wspomnianym wyżej rankingu wolności mediów Turkmenistan ma 176 miejsce na 180 państw.

Śledztwo dziennikarskie ujawniło, że przepisy ograniczające dostęp do wyrobów tytoniowych w tym kraju są przykrywką do łamania praw człowieka, w tym torturowania dziennikarzy. Jak donosi Radio Wolna Europa (Radio Free Europe - Radio Liberty), w Turkmenistanie sprzedaż, produkcja i używanie tytoniu są wykroczeniem, za które grozi kara grzywny, a dla recydywistów – nawet 15 dni więzienia. Pomimo tej wiedzy o WHO przyznała szereg nagród przywódcy Turkmenistanu za prowadzenie skutecznej polityki antynikotynowej. Papierosy można tu kupić tylko w sklepach będących własnością rządu.

W 2016 r. na Malediwach WHO zorganizowała regionalne warsztaty Konwencji Ramowej o Ograniczaniu Użycia Tytoniu (FCTC), w których udział wzięli delegaci z Korei Północnej i Mjanmar (dawnej Birmy). Human Rights Watch wielokrotnie potępiała te państwa za notoryczne łamanie praw człowieka.

W 2017 r. w Indiach WHO zorganizowała ósmy szczyt COP8 w New Delhi, w Indiach. Według raportu Reporterów bez Granic Indie zajmują obecnie 161 miejsce na 180 państw pod względem wolności prasy. Dziennikarze często padają ofiarą represji.

W latach 2019-2021 grupa robocza WHO spotykała się regularnie na Mauritiusie, żeby przygotować serię przepisów, których skutkiem byłaby ingerencja w swobody obywatelskie i działanie mediów. Rząd Mauritiusu był wielokrotnie potępiany przez RSF za ataki na wolność słowa i brak ochrony dla dziennikarzy. Od 2018 r. za publikowanie treści, które mogą powodować „niedogodności, stres lub niepokój”, grozi tu więzienie.

W takich właśnie okolicznościach WHO uchwala przepisy, które pod płaszczykiem ochrony zdrowia są de facto próbą kneblowania wolności prasy i wolności słowa.

Wkrótce absurdalny zakaz?

W Panamie jednym z takich przepisów ma być artykuł 13 WHO FCTC, który teoretycznie ma szlachetny cel – zakazać promocji, reklamy i sponsoringu wyrobów tytoniowych i treści promujących palenie w mediach. WHO chce, żeby wszystkie państwa, w tym Polska, przyjęły go jak najszybciej. Sęk w tym, że sam zakaz nie ma żadnej granicy ani podstawy prawnej.

Przepychany przez WHO art. 13 WHO FCTC może doprowadzić do skrajnie absurdalnych sytuacji. W szczególności: do cenzury kultury. Filmy, seriale, książki czy nawet przedstawienia teatralne itp., w których pojawia się słowo, scena czy wzmianka o paleniu – będą musiały zostać przerobione według nowych wytycznych WHO. Jakich? Tego przepis nie precyzuje. Można domniemywać dwóch scenariuszy: albo zostaną wycięte, albo każdorazowo poprzedzone planszą o szkodliwości palenia. W praktyce oglądanie filmów taki jak „Wielki Szu”, w których co chwila pojawia się papieros, stałoby się mordęgą.

Cenzurze WHO musiałby też ulec internet. Platformy społecznościowe byłyby prawnie zobowiązane do ścigania użytkowników, którzy publikowaliby treści naruszające artykuł 13. Samym użytkownikom za naruszenie przepisu najpewniej groziłaby zaś grzywna.

Wreszcie, wzorem niedemokratycznych reżimów, do których WHO tak chętnie puszcza oko, szeroka interpretacja artykułu 13 ograniczałaby przede wszystkim wolność mediów. Brak wyraźnej linii między tym, co w oczach WHO jeszcze jest informacją, a tym, co już jest promocją wyrobów tytoniowych, pozwalałby np. uznać artykuł prasowy na temat badań o szkodliwości palenia czy skali palenia jako treści, które równie dobrze można byłoby posądzić o promocję wyrobów tytoniowych.

Skutki cenzury WHO odczułby też sam biznes. Przedsiębiorcy, którzy jeszcze dziś działają legalnie, ale są związani z branżą tytoniową (WHO nie precyzuje tutaj, o jakie związki chodzi), utraciliby prawo do komunikowania się z rynkiem. Przykładowo, nie mogliby zamieszczać ogłoszeń o pracę, bo mogłoby to zostać uznane za naruszenie przepisów WHO.

Wisienką na tym torcie absurdów jest jednak fakt, że WHO w Panamie nie zamierza nawet rozmawiać o przeciwdziałaniu paleniu papierosów od strony polityki zdrowotnej. Dla WHO to zresztą temat niewygodny – według badań naukowych dotyczących skali palenia na świecie – tych samych, których niedługo media pewnie nie będą już mogły publikować bez posądzenia o „promocję wyrobów tytoniowych” – jej Konwencja Ramowa o Ograniczaniu Użycia Tytoniu przez 20 lat nie przyniosła żadnych pozytywnych rezultatów.

 



Źródło: niezalezna.pl

#świat #who

Grzegorz Broński