Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Gospodarka

Tragiczne wieści ze Śląska! Cała załoga kopalni "Silesia" może trafić na bruk - chodzi o 750 osób

W kopalni "Silesia" na Śląsku pracę może stracić cała załoga, czyli 754 osoby. Zarządca jednej z największych prywatnych kopalń w Polsce poinformował o planie zwolnienia wszystkich pracowników do końca marca 2026 roku. Grzegorz Babij, szef "Solidarności" w zakładzie, w rozmowie z portalem Niezalezna.pl alarmuje: – To skandal!

Zarządca PG "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach, której właścicielem jest spółka "Bumech", przekazał tragiczną wiadomość – do końca marca 2026 r. chce zwolnić całą załogę. Górnicy w obliczu utraty pracy zwrócili się o pomoc do rządu Donalda Tuska. Reakcje przedstawicieli władzy budzą jednak mieszane uczucia. Początkowo wiceminister energii Marian Zmarzły stwierdził, że "to niemożliwe", by niedługo później minister energii Miłosz Motyka obiecał, iż "nie zostawi górników samych sobie".

– Wczoraj napisaliśmy pismo do pana Motyki, prosimy o pilne spotkanie w tym temacie. Czekamy na odpowiedź. Ja tego nie odpuszczę. Żaden pracownik "Silesii" tego nie odpuści. Jeżeli coś zostało powiedziane, trzeba zamienić słowa w czyny. Jest mało czasu

– mówi Grzegorz Babij, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność" przy PG "Silesia".

Związkowcy podkreślają, że kopalnia ma jedne z największych złóż węgla w Polsce i mogłaby dalej funkcjonować. – Dążymy do tego, by zakład uratować, by kopalnia mogła fedrować dalej. Mamy węgiel! Likwidacja tego zakładu jest skandalem – alarmuje Babij.

Dramatyczny wyścig z czasem

Spółka "Bumech", właściciel kopalni, od listopada ubiegłego roku jest objęta postępowaniem sanacyjnym, a decyzje podejmuje zarządca, mecenas Marcin Ferdyn. Jak relacjonuje przewodniczący "Solidarności", dokument w sprawie zwolnień grupowych trafił do związkowców tuż przed tegoroczną Barbórką.

– W tej chwili mamy 20-dniowe konsultacje, wczoraj odbyło się pierwsze spotkanie dotyczące całego procesu. "Bumech" zaproponował zarządcy dzierżawę naszej kopalni i przejęcie części pracowników. Nie wiem, jak to rozumieć. Nie wierzę w cuda. Na razie nie mamy przełomu

– wyjaśnia Babij.

Czasu jest dramatycznie mało. – Jeżeli w ciągu 20 dni nie dojdziemy do pozytywnego rozwiązania, zarządca wprowadzi swój regulamin i od 18 grudnia br., więc "na gwiazdkę" część ludzi może już otrzymać wypowiedzenia z pracy. Termin jest fatalny, choćby ze względu na zbliżające się święta – dodaje.

Rząd odrzuca pomoc, minister obiecuje

Związkowcy z "Solidarności" szukają pomocy wszędzie – rozmawiali m.in. z kancelarią prezydenta. Jednak kluczowe decyzje należą do rządu. W ubiegłym tygodniu, podczas prac nad nowelizacją ustawy górniczej, która obejmuje pomocą państwa odchodzących z zawodu górników m.in. z PGG, JSW czy Południowego Koncernu Węglowego, pojawiła się szansa dla załogi z "Silesii".

Na sejmowej komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych Prawo i Sprawiedliwość oraz partia "Razem" zgłosiły poprawkę, by górnicy z PG "Silesia" mogli skorzystać z osłon na takich samych zasadach jak pracownicy innych kopalń. Poprawkę jednak odrzucono głosami rządzącej koalicji, mimo że wcześniej poparły ją wszystkie związki zawodowe działające w kopalni oraz część polityków.

– Obiecywano nam, że będzie inaczej. Zacytuję tu klasyka: cóż szkodzi obiecać… – komentuje gorzko Grzegorz Babij.

Co więcej, podsekretarz w Ministerstwie Energii Marian Zmarzły stwierdził, że państwo nie może wesprzeć "Silesii", ponieważ "to przedsiębiorstwo prywatne i do tego w procesie restrukturyzacji. A to zgodnie z prawem restrukturyzacyjnym wyklucza pomoc publiczną – niezależnie od braku możliwości finansowych budżetu państwa".

Mimo to, po fali krytyki, w miniony weekend minister Miłosz Motyka oświadczył, że zna sytuację i górnicy z "Silesii" nie zostaną pozostawieni sami sobie.

– Będziemy "przeć" na to, co zostało powiedziane przez pana ministra Motykę. Trzeba zamienić słowa w czyny. Sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Dążymy do tego, by procedurę zwolnień wstrzymać. Wycofać ją

– zapowiada przewodniczący "Solidarności".

Samorząd zaniepokojony

PG "Silesia" to jeden z największych pracodawców na Podbeskidziu. W samej gminie Czechowice-Dziedzice, gdzie mieści się siedziba firmy, mieszka ponad 40 tys. osób.

– Gmina z dużym niepokojem obserwuje sytuację – nie ukrywa Ariel Brończyk, główny specjalista ds. komunikacji społecznej UM w Czechowicach-Dziedzicach.

– PG "Silesia" jest jednak podmiotem prywatnym, a samorząd gminny nie ma możliwości ingerencji w decyzje właścicieli kopalni. Ale monitorujemy sytuację i pozostajemy w gotowości do uruchomienia działań, które mieszczą się w naszych kompetencjach – w szczególności w obszarze wsparcia społecznego oraz pomocy rodzinom, które mogą znaleźć się w trudnej sytuacji.

Sytuację dodatkowo komplikują sprzeczne informacje. – Kilka dni przed poinformowaniem nas o zwolnieniach grupowych pojawiły się informacje w mediach, że proces sanacji w PG "Silesia" przynosi pozytywne skutki. Nie za bardzo to rozumiem, bo w uzasadnieniu zwolnień grupowych jest informacja, że restrukturyzacja nie przyniosła żadnych pozytywnych efektów. Trudno mi się do tego odnieść. Mam nadzieję, że w czasie konsultacji w najbliższych dniach usłyszę odpowiedź na to pytanie – podsumowuje Grzegorz Babij.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane