Były burmistrz stołecznego Śródmieścia Wojciech Bartelski (PO) domaga się od działacza ruchów miejskich Jana Śpiewaka przeprosin i przekazania 10 tys. zł na cele społeczne . Chodzi o wypowiedzi działacza dotyczące możliwego udziału Bartelskiego w zorganizowanej grupie przestępczej.
W warszawskim Sądzie Okręgowym odbyła się pierwsza rozprawa cywilna z powództwa Bartelskiego przeciw Śpiewakowi. Kolejna odbędzie się 16 kwietnia.
Chodzi o wypowiedź z lipca ub.r. Prezes stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa, radny Śródmieścia Jan Śpiewak złożył wtedy zawiadomienie do prokuratury na Wojciecha Bartelskiego, burmistrza Śródmieścia w latach 2006-2014, a obecnie szefa Tramwajów Warszawskich.
Zawiadomienie dotyczyło niedopełnienia obowiązków i narażenia miasta na ogromne straty finansowe w związku z reprywatyzacją działki przy ulicy Twardej 8/12, gdzie znajdowało się gimnazjum.
Na konferencji poprzedzającej złożenie w prokuraturze dokumentów Śpiewak mówił, że w mieście prawdopodobnie mogła działać zorganizowana grupa przestępcza, która była powiązana z "handlarzem roszczeń" Maciejem M. i mecenasem Andrzejem M., którzy wówczas przebywali w areszcie, a przeciwko którym Prokuratura Regionalna we Wrocławiu pod koniec marca br. wysłała do sądu akt oskarżenia w związku z reprywatyzacją nieruchomości w centrum Warszawy.
Śpiewak podkreślał wówczas, że zawiadomienia ws. niedopełnienia obowiązków, narażenia miasta na straty i możliwości istnienia zorganizowanej grupy przestępczej w Warszawie do prokuratury będą dotyczyć ówczesnego burmistrza Śródmieścia.
W związku z wypowiedziami Śpiewaka z lipca ub.r. Bartelski domaga się od radnego przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na konto Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej za naruszenie jego dóbr osobistych. W tej samej sprawie Bartelski złożył również pozew karny przeciw Śpiewakowi.
Podczas czwartkowej rozprawy Bartelski podkreślał, że zarzut współpracy ze zorganizowaną grupą przestępczą jest największym, jaki można postawić politykowi i wykreśla go z życia publicznego.
Powiedział, że wypowiedzi Śpiewaka "nie naruszyły jego wewnętrznego poczucia wartości", ale - jak dodał - "miał poczucie krzywdy".
Wypowiedzi Śpiewaka pod jego adresem Bartelski nazwał "skrajnie tendencyjnymi". Dodał, że ich celem było poniżenie go i "przekonanie opinii publicznej, że jest osobą zamieszaną w aferę reprywatyzacyjną". Dodał, że przez te słowa miał nieprzyjemności w życiu osobistym i zawodowym.
Były burmistrz zeznał, że w marcu 2013 r. rekomendował miastu przeniesienie gimnazjum przy Twardej ze względu na roszczenia do działki wniesione w imieniu Macieja M. przez mecenasa Andrzeja M. i potencjalne wysokie odszkodowanie dla miasta z tytułu bezumownego korzystania z działki.
Z kolei Śpiewak w swoich zeznaniach podkreślił, że decyzja Bartelskiego otworzyła drogę do reprywatyzacji. Dodał, że w marcu 2013 r. - kiedy Bartelski wydał rekomendację o przeniesieniu gimazjum - nie było przesłanek, aby przenieść szkołę, a wobec osób, które były zaangażowane w sprawę, zostały w ub.r. postawione przez prokuraturę we Wrocławiu zarzuty ws. reprywatyzacji.
Przyznał, że w samym zawiadomieniu ws. Bartelskiego nie pada sformułowanie "zorganizowana grupa przestępcza". Pytany, czemu zatem użył takiego sformułowania podczas konferencji prasowej, odpowiedział, że miał na myśli "grupę przestępczą w rozumieniu potocznym, czyli grupę osób, która ma zamiar popełnić przestępstwo".
"I tak właśnie mi się wydaje, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że tak właśnie było, że pan Bartelski działał w porozumieniu z Andrzejem M. i Maciejem M. w celu zamknięcia gimnazjum i umożliwienie przejęcia całego gruntu w centrum miasta"
- podkreślił Śpiewak.
Dodał, że Bartelski w związku z przenosinami gimnazjum naraził na straty miasto i miał obowiązek powiadomić prokuraturę ws. domniemania naruszenia prawa ws. Twardej.
Śpiewak po wyjściu z sali proces z Bartelskim nazwał "atakiem PO na wolność słowa i aktywistów ujawniających kulisy afery reprywatyzacyjnej" oraz próbą zdyskredytowania go przed wyborami samorządowymi.