Wydobycie węgla kamiennego gwałtownie spada – w 2024 r. obniżyło się do 40,2 mln ton, czyli o 5,5 proc. względem 2023 r. – wynika z najnowszego raportu Fundacji Instrat o stanie górnictwa w Polsce. Z powodu spadku wydobycia sytuacja PGG, największej spółki górniczej w kraju, stale się pogarsza.
PGG osiągnęła stratę netto w wysokości 3,6 mld zł za 2024 r., a tymczasem jeszcze rok wcześniej – co podkreślają politycy PiS i związkowcy – zysk netto wyniósł 2,356 mld zł. JSW też tonie w stratach, o czym od dawna alarmują związki. Spółka odnotowała dużą stratę netto w wysokości 1,363 mld zł w I kwartale br. oraz stratę netto w wysokości aż 7,28 mld zł za cały 2024 r. Rząd zapowiedział co prawda ratunek dla JSW, a Ministerstwo Aktywów Państwowych utrzymuje, że upadłość spółki nie wchodzi w grę. Ale – jak podkreślają związkowcy – konkretów na razie nie ma. Tymczasem JSW zatrudnia aż 30 tys. osób i wydobywa krytyczny dla Europy węgiel koksowy.
W tej sytuacji na ratunek spółce ruszyli radni Jastrzębia-Zdroju, którzy w ubiegłą środę jednogłośnie przegłosowali uchwałę w sprawie podjęcia zdecydowanych działań stabilizujących sytuację spółki. Radni podkreślali, że aż 5 tys. mieszkańców Jastrzębia-Zdroju pracuje w JSW. Michał Urgoł, prezydent miasta, zaznacza, że dochody z PIT i CIT JSW są kołem zamachowym budżetu miasta. – Bez JSW miasto padnie – zaalarmował. Potwierdza to poseł PiS Grzegorz Matusiak. – Jeśli JSW nie uzyska natychmiastowej pomocy, to sobie nie poradzi – mówił na sesji Rady Miasta. Uchwała jastrzębskich radnych z apelem o ratunek dla JSW została skierowana do premiera, ministra aktywów państwowych, ministra energii, ministra klimatu i środowiska, ministra finansów i gospodarki, marszałka województwa śląskiego i wojewody śląskiego.
Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki (KSGiE) NSZZ „Solidarność” też domaga się rozmów z rządem. Zwrócił się w tej sprawie do dwóch ministrów – aktywów państwowych Wojciecha Balczuna i energii Miłosza Motyki. W liście podpisanym przez przewodniczącego sekretariatu Jarosława Grzesika związkowcy zaznaczyli, że dalszy brak dialogu społecznego w sektorze paliwowo-energetycznym może doprowadzić „w krótkim czasie” do „niespotykanych od lat napięć społecznych”. Ostro skrytykowali też założenia Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. z perspektywą do 2040 r. Według Solidarności jego realizacja „doprowadzi nie tylko do dalszej destrukcji przemysłu w naszym kraju, ale również do destabilizacji polskiego systemu elektroenergetycznego i w konsekwencji do wystąpienia przerw w dostawach energii i zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego Państwa”. – Spowoduje także w konsekwencji rażący wzrost kosztów energii elektrycznej i ciepła dla gospodarstw domowych oraz pogłębienie zjawiska ubóstwa energetycznego. Doprowadzi również do upadku całego sektora paliwowo-energetycznego – twierdzi strona związkowa. – Szalone pomysły Brukseli z Europejskim Zielonym Ładem i umową Unia Europejska – Mercosur na czele zaczynają dotykać nas wszystkich, a rząd tylko udaje, że się im sprzeciwia – uważa przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek. Jego zdaniem w tej sytuacji protesty prowadzone osobno – czy to przez poszczególne związki zawodowe, czy to przez pracowników pojedynczych branż – są nieskuteczne. – Trzeba pomyśleć o protestach na znacznie większą skalę. Strajk generalny? Być może. Inaczej problemy pogrążonych w kryzysie branż nadal będą ignorowane – podkreśla Hutek.