Pekin wycofał zlecenie na produkcję SUV-ów B10 w Tychach na Śląsku. To odwet za poparcie przez Polskę unijnych ceł na elektryczne samochody z Chin. Kontrakt będzie realizowany prawdopodobnie przez Niemcy. To nie koniec złych informacji - w polskim zakładzie Stellantis mogą rozpocząć się zwolnienia.
O sprawie informuje niemiecki portal Deutsche Welle. Powołując się na ustalenia Reutera podaje, że Pekin mówi otwarcie, iż wycofanie się z produkcji na terenie Polski to decyzja polityczna, która ma być karą. Konkretnie chodzi o wycofanie z Tychów produkcji samochodu elektrycznego marki Leapmotor B10.
Sprawa budzi duże emocje. Do doniesień odniósł się były minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
"Zobaczcie to! Polska, która nie produkuje aut, popiera cła na elektryki z Chin. Niemcy, ich największy producent, już nie. Dlaczego? Bo załatwili to rękami, jak to kiedyś mówili, “pożytecznego idioty” Tuska. Efekt? Chiński Leamotor rezygnuje z produkcji w Polsce, wybiera Niemcy. Chińczycy wprost mówią, że to przez nasze głosowanie"
Jak dodał, "niby człowiek wiedział, że tak będzie, a jednak się łudził".
Zobaczcie to! Polska, która nie produkuje aut, popiera cła na elektryki z Chin. Niemcy, ich największy producent, już nie. Dlaczego? Bo załatwili to rękami, jak to kiedyś mówili, “pożytecznego idioty” Tuska. Efekt? Chiński Leamotor rezygnuje z produkcji w Polsce, wybiera Niemcy.…
— Jacek Sasin (@SasinJacek) November 15, 2024
Niemieckie media piszą wprost, że działanie ze strony Chin to "cios dla polskiego zakładu Stellantis". Podkreślają, że może to zagrozić miejscom pracy.
Jakby tego było mało inny zakład tej firmy niedawno wyrzucił na bruk kilkaset osób. Pod koniec września informowaliśmy o likwidacji trzeciej zmiany w fabryce w Gliwicach.
Wówczas, jako jeden z powodów decyzji podawano konieczność dostosowania się do nowych restrykcji Unii Europejskiej.