Dwumiesięczny spór prowadził Związek Zawodowy Pracowników Lotnictwa Cywilnego. Akcja miała natomiast bardzo mocne wsparcie, ze strony Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, największej obok NSZZ Solidarność centrali związkowej w Polsce, a konkretnie - mazowieckiej rady OPZZ i jej przewodniczącego Piotra Szumlewicza. Dzięki szerokiem kontaktom w lewicowej prasie oraz portalach akcja prowadzona w Portach Lotniczych miała mocne wsparcie medialne.
Jak oceniają Porty Lotnicze, serwowany w nich przekaz miał udowodnić słuchaczom, widzom i czytelnikom, że w Portach Lotniczych dzieje się bardzo źle, że są tam łamane prawa pracownicze, że zarząd nie chce prowadzić dialogu z pracownikami, stosuje mobbing i niepokornych ludzi wyrzuca dyscyplinarnie z pracy, że nie chce też wypłacić rocznych nagród uznaniowych.
Dla Szumlewicza wrogiem numer jeden był Mariusz Szpikowski, prezes Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze (PPL). Prezes zbijał zarzuty ZZPLC i OPZZ, udowadniał, że do żadnego łamania praw pracowniczych nie dochodzi, a dyscyplinarki przez trzy lata jego kadencji otrzymało tylko kilkadziesiąt osób, które dopuściły się drastycznego łamania obowiązków służbowych. Szpikowski przekonywał też, że spór zbiorowy jest bezsensowny, gdyż blokuje wypłatę rocznych nagród, które zresztą były prawie dwa razy wyższe niż tego żądał ZZPLC.
O tym, że podsycanie protestu w PPL ma charakter polityczny najlepiej świadczą wypowiedzi przewodniczącego Szumlewicza, który atakował prezesa Szpikowskiego, próbując go dodatkowo zdyskredytować w oczach opinii publicznej, uznając działania szefa Portów Lotniczych za negatywny przykład „dobrej zmiany” w państwowych firmach (Mariusz Szpikowski został prezesem Portów Lotniczych w styczniu 2016 roku, kilka miesięcy po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych).
Ta kampania jednak nic nie dała, gdyż ZZPLC ostatecznie podpisał porozumienie dotyczące wypłat nagród, rezygnując z kontynuowania sporu zbiorowego. Dlaczego związkowcy ponieśli polityczną porażkę?
Pracownicy nie chcą partyjniactwa
Jak oceniają Porty Lotnicze, przede wszystkim w PPL nie ma klimatu dla prowadzenia politycznych, a ściślej partyjnych akcji. Prowokacja w Portach Lotniczych była szyta zbyt grubymi nićmi, o czym najlepiej świadczy to, że sporu zbiorowego nie wywołał należący do OPZZ Związek Zawodowy Pracowników Portu Lotniczego Warszawa Okęcie, ale pozostający poza strukturami federacji Związek Zawodowy Pracowników Lotnictwa Cywilnego kierowany przez Marka Żuka. Nie jest wykluczone, że w PPL przygotowywano akcję podobną do tej, jaka wiosną 2018 roku miała miejsce w Polskich Liniach Lotniczych LOT, gdzie spór zbiorowy przekształcił się w kilkudniowy strajk, który bardzo mocno wspierał przewodniczący mazowieckiego OPZZ. Piotr Szumlewicz nie krył jednocześnie, że przy prowadzeniu tej akcji współpracował ze swoimi przyjaciółmi z lewej strony sceny politycznej, do których zaliczył m.in. Piotra Ikonowicza i Adriana Zandberga.
Gdy ta sprawa wyszła na jaw, tym bardziej ostudziła zapał nawet tych związkowców z Portów Lotniczych, którzy identyfikują się z lewicą, ale raczej z umiarkowaną niż skrajną, a z tą identyfikowani są polityczni przyjaciele Szumlewicza. Zresztą on sam nie kryje, że odpowiada mu taki lewacki program społeczno-polityczny, gdyż Szumlewicz głosi hasła m.in. skrajnej laicyzacji oznaczającej kompletne wyrugowanie Kościoła katolickiego z przestrzeni publicznej.
Piotr Szumlewicz odkrył całkowicie swoje zamiary, gdy jasno zadeklarował budowanie lewicowej koalicji wyborczej z takimi ugrupowaniami jak PPS, Unia Pracy czy Razem. Przewodniczący podkreśla, że związkowcy z OPZZ powinni do takiej koalicji wejść, aby walczyć o mandaty poselskie i senatorskie. Krytykuje jednocześnie plany wejścia OPZZ na listy szerokiej koalicji anty-PiS pod kierownictwem PO i z udziałem SLD. Ta druga opcja jest zaś preferowana przez Jana Guza, szefa władz krajowych OPZZ, który od lat współpracuje z SLD.
Plan się nie powiódł
Przewodniczącemu Szumlewiczowi nie udało się rozniecić protestu w PPL, bo przeliczył się z kalkulacjami. Jak zaznacza PPL, nie było ku temu atmosfery, bo w Portach Lotniczych warunki pracy są bardzo dobre, ludzie mają wysokie pensje (średnio prawie 9,5 tys. zł), coroczne podwyżki, nagrody i premie. Co więcej, ponieważ spór wywołany przez ZZPLC spowodował blokadę wypłaty nagród uznaniowych za 2018 rok, sami pracownicy zaczęli naciskać na związek i przewodniczącego Marka Żuka, aby zakończyli spór i odblokowali tym samym fundusz nagród.
- Niestety, ponieśliśmy straty wizerunkowe wśród pracowników lotniska Okęcie. Nasza akcja wywołała też niezadowolenie w szeregach naszej organizacji, gdyż część członków wypisała się z naszego związku
– mówi nam jeden z działaczy ZZPLC.
Piotr Szumlewicz do porażki się nie przyznaje, a nawet ruszył do kolejnego ataku, krytykując tym razem fakt, że nagrody za 2018 rok są zmniejszane tym pracownikom, którzy mieli wysoki poziom absencji w pracy w tamtym roku (dłuższy niż 14 dni). To też populistyczny chwyt, gdyż redukcja świadczeń została wpisana do porozumienia zarządu ze stroną społeczną, które określa zasady wypłat nagród.
Przewodniczący mazowieckiego OPZZ za swoje działania będzie się tłumaczył w sądzie. Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” wystąpiło bowiem z pozwem o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Piotrowi Szumlewiczowi oraz przeciwko wydawcy, redaktorowi naczelnemu i dziennikarzom portalu strajk.eu, którzy propagowali działania związkowca w Portach Lotniczych.
W piśmie procesowym padły stwierdzenia, że "Piotr Szumlewicz poprzez swoje wypowiedzi na portalu naruszył renomę, dobre imię i wizerunek rzetelnego i uczciwego przedsiębiorstwa oraz pracodawcy, jakim są PPL". Ponadto Szumlewicz "rozpowszechniał nieprawdziwe informacje dotyczące PPL, działalności przedsiębiorstwa i relacji firmy z pracownikami i związkami zawodowymi oraz systemu zatrudniania ludzi". Porty Lotnicze domagają się w pozwie przeprosin w mediach ogólnopolskich i zasądzenia od pozwanego 20 tys. zł na cel społeczny.
Wyrzucą z OPZZ?
Jak się okazuje, Szumlewicz ma też kłopoty w samym OPZZ, gdzie przeciwko niemu wystąpiła część działaczy, próbując usunąć go ze stanowiska szefa mazowieckich struktur. Jarosław Czarnowski, szef komisji rewizyjnej OPZZ, ogłosił, że Szumlewicz stracił członkostwo w międzyzakładowej organizacji związku zawodowego Konfederacja Pracy, a właśnie jako członek KP działał w strukturach OPZZ. O utracie członkostwa poinformował komisję rewizyjną szef Konfederacji, Michał Lewandowski. Piotr Szumlewicz przekonuje, że pozbawienie go członkostwa w KP odbyło się z naruszeniem procedur i statutu związku. W tle pojawiać ma się temat rywalizacji o wpływy w OPZZ.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Szumlewicz jest krytykowany przez kolegów za zbytnie zaangażowanie w akcję protestacyjną w PLL LOT i spór zbiorowy w Portach Lotniczych. Twierdzą oni, że Piotr Szumlewicz przekroczył swoje kompetencje, gdyż działania w obu firmach leżą w gestii związkowców z branży transportowej OPZZ, na której czele stoi Leszek Miętek, szef związku maszynistów kolejowych. Szumlewicz wszedł na nie swoje „poletko” i ograniczył pole do działania transportowcom, co wywołało ich irytację.
Powód akcji przeciwko związkowcowi może mieć podtekst polityczny. Liderom związku może nie odpowiadać próba przeciągnięcia OPZZ przez Szumlewicza w skrajnie lewicowym kierunku. Według nieoficjalnych informacji, potwierdzanych w kuluarowych rozmowach przez działaczy OPZZ – Szumlewicz dąży do przejęcia władzy na krajowym szczeblu tej organizacji związkowej, co ma nie podobać się obecnemu kierownictwu.