Rada nadzorcza Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” (PPL) dała zarządowi zielone światło do prowadzenia negocjacji z Flemingo. To międzynarodowy holding, który przez jedną ze spółek zależnych jest właścicielem nieco ponad 80% akcji Baltony. Transakcja miałaby polegać na tym, że Baltona wyemituje obligacje, które obejmą Porty Lotnicze. Obligacje pokryją zobowiązania Baltony wobec PPL, a częściowo zostaną przeznaczone na podniesienie kapitału obrotowego giełdowej spółki. W drugim etapie Flemingo porozumie się z Portami Lotniczymi w sprawie sprzedaży PPL wszystkich udziałów w Baltonie.
Tak ta operacja ma wyglądać od strony technicznej, ale ma ona o wiele większe znaczenie niż się może wydawać. Przede wszystkim otwiera się prosta droga do repolonizacji naszego kolejnego znanego przedsiębiorstwa. W 2010 roku inwestorem w Baltonie została spółka Ashdod Holdings Ltd., której właścicielem jest Flemingo. Teraz możliwe stało się jej odkupienie przez polski kapitał. Może to być więc okazja do naprawienia błędów poprzednich rządów, które pozbyły się znanej marki zamiast podjąć działania, aby uczynić z Baltony jeszcze mocniejsze przedsiębiorstwo. Spółka działa bowiem w perspektywicznej branży, od wielu lat zajmuje się działalnością handlową na lotniskach w Polsce i za granicą, zaopatruje też statki handlowe, czy placówki dyplomatyczne. I ten potencjał widzą Porty Lotnicze.
Korzystna transakcja
Mariusz Szpikowski, prezes Portów Lotniczych, podkreśla, że PPL wyraziły zainteresowanie przejęciem Baltony, gdyż możliwe jest wynegocjowanie dobrej ceny i warunków transakcji z punktu widzenia kupującego. Oczywiście przejęcie Baltony wzmocni pozycję rynkową Portów Lotniczych, ale jeszcze ważniejsze są korzyści dla polskiej gospodarki, jakie przynieść może ta transakcja. Mamy bowiem niepowtarzalną szansę, aby z Baltony uczynić silnego gracza, który zadba o konkurencję na rynku. Gdyby bowiem spółka upadła (a jest takie ryzyko), polskie lotniska byłyby skazane na dyktat francuskiego koncernu Lagardere Travel Retail, którego jedynym rywalem jest w praktyce wyłącznie Baltona.
– Monopol nie jest dobry, bo uderza przede wszystkim w pasażerów, ale tracą na nim też lotniska
- podkreśla Mariusz Szpikowski.
Szef Portów Lotniczych zwraca uwagę na fakt, że środki na zakup akcji Baltony będą pochodzić tylko z kasy PPL i Skarb Państwa ani żadna instytucja publiczna, a co za tym idzie podatnicy, nie będzie musiała wykładać na to środków. Porty Lotnicze mają bowiem od kilku lat bardzo dobre wyniki finansowe przez co nie brakuje im funduszy ani na podwyżki dla pracowników, ani na rozwój.
Repolonizacja Baltony spowoduje także, że w jej sklepach pojawi się więcej polskich produktów i ich dostawców. Ponadto, jak wskazuje prezes Szpikowski, przy pomocy logo Baltony można zbudować gęstą sieć punktów handlowych i gastronomicznych nie tylko na lotniskach, ale i na dworcach kolejowych, w centrach handlowych, na osiedlach w całej Polsce. Ponadto repolonizacja otwiera możliwości nawiązania bliskiej współpracy biznesowej Baltony z innymi polskimi firmami w zakresie dokonywania wspólnych zakupów i dostaw czy budowania nowego, silnego dystrybutora prasy.
Bezpieczeństwo pasażerów
Bardzo możliwe jest jednak to, że za jakiś czas eksperci będą chwalić działania Portów Lotniczych wobec Baltony przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo pasażerów korzystających z polskich lotnisk.
– Odzyskamy dużo szerszą kontrolę nad strefą zastrzeżoną lotnisk
– mówi Mariusz Szpikowski.
Na przykład na Lotnisku Chopina Baltona dzierżawi około połowy powierzchni handlowej w strefie wolnocłowej, a więc za strefą kontroli bezpieczeństwa. Jeśli więc te obszary znajdą się pod kontrolą PPL, przedsiębiorstwo będzie miało większe możliwości przeciwdziałania różnorakim zagrożeniom. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza w kontekście przekształcania Lotniska Chopina w port przesiadkowy. Więcej będzie na Okęciu połączeń międzykontynentalnych i pasażerów tranzytowych, a to będzie wymagało szeregu zmian w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa podróżnym. Łatwiej będzie to zadanie wypełnić, gdy Poty Lotnicze będą kontrolować większą część lotniska niż teraz, dbając jednocześnie o odpowiedni poziom usług handlowych i gastronomicznych dla pasażerów.