Rozpoczęły się zapowiadane wcześniej zwolnienia grupowe w Rafako. Pracę w raciborskiej firmie z branży energetycznej na początek straci 699 osób. Jednak już teraz słychać głosy, że nie wszystko odbywa się tak, jak powinno.
O skutkach upadłości Rafako pisaliśmy na portalu Niezalezna.pl pod koniec ubiegłego roku. Już wtedy były zapowiedzi, że do końca lutego br. pracę straci ok. 700 pracowników firmy.
ZOBACZ TAKŻE: Upadek Rafako, ponad 700 osób straci pracę. "To tragedia dla Raciborza i całego regionu"
Syndyk masy upadłościowej, Wojciech Zymek poinformował o rozpoczęciu zwolnień grupowych. Na początek pracę straci 699 osób. Jednak pracownicy alarmują, że sytuacja jest jeszcze gorsza, bo już teraz spółka zalega z wypłaceniem wynagrodzeń.
Część osób otrzymało po kilkaset złotych. Nie mają za co żyć
Pod koniec ubiegłego tygodnia pracownicy otrzymali informację, że rozpoczął się proces zwolnień grupowych obejmie maksymalnie 699 osób. Wp.pl dodaje, że ma być przeprowadzony w jednym etapie we wszystkich grupach zawodowych na drodze wypowiedzeń.
Zwolnienia zostaną przeprowadzone do 28 lutego br., przy czym okresy wypowiedzeń będą kończyć się najdalej do 31 maja.
Pracownicy nie kryją rozgoryczenia i dodają, że pojawiają się obawy przed znalezieniem nowej pracy w najbliższej okolicy. Nowego zatrudnienia nie mogą obecnie znaleźć ani starsi, ani młodsi mężczyźni dotychczas pracujący w Rafako.
Panu Lucjanowi, z którym rozmawiał portal wp.pl, zostało sześć lat do emerytury. Podkreślił, że sytuacji nie poprawia także sytuacja finansowa spółki - pojawiły się problemy z wynagrodzeniami.
Pracownicy spółki utworzyli grupę działania, która ma na celu uregulowanie zbyt niskich wypłat za ostatni miesiąc roku. Jej założyciel, pan Grzegorz, twierdzi, że tak duża liczba pracowników nie jest w stanie znaleźć nagle pracy na tak wąskim rynku. W związku z tym domagają się od zarządu spółki jak najszybszej wypłaty zaległych pieniędzy.