Orlen reaguje na wiele nieprawdziwych doniesień medialnych według koncernu. W sieci politycy KO i część internautów przekonują, że w Polsce brakuje paliwa, tworzą się wielokilometrowe kolejki, a wojsko zaopatruje stacje benzynowe. - Niskie ceny na stacjach i obawy o niedobory paliwa windują popyt. Zmniejszony przerób w Europie i embargo na eksport benzyny oraz oleju napędowego z Rosji są przyczyną zwiększonego zainteresowania na benzynę - prostuje informacje, krążące w sieci szef BiznesAlert Wojciech Jakóbik.
Według polityków Koalicji Obywatelskiej, paliwo na stacjach Orlenu jest zbyt tanie w zestawieniu z cenami baryłki na rynku. W sieci krążą zdjęcia wosjkowych cystern, które rzekomo dostarczają benzynę do punktów płockiego koncernu. Jeden z "influencerów", znany z walk FAME MMA pod pseudonimem "Szalony reporter" zarzucił PiS, że rozj... wszystko, by wygrać wybory". Wpis internauty zyskał blisko pół miliona zasięgu na platformie X.
- prostował Orlen.
W 2022 r. politycy opozycji próbowali wywołać panikę, publikując fejki o paliwach za 10 i 15 zł/l 🔴 Dziś próbują w podobny sposób doprowadzić do destabilizacji rynku paliwowego w Polsce.
— Biuro Prasowe ORLEN (@b_prasoweORLEN) October 8, 2023
Kolejny raz apelujemy o niewywoływanie paniki i odpowiedzialność w swoich publicznych… pic.twitter.com/4B0wvPeohG
Nie jest to pierwszy raz, gdy wznieca się panikę, która może zaszkodzić wszystkim konsumentom. W pandemii miało brakować cukru i papieru toaletowego. Klienci sklepów natychmiast ruszyli do hipermarketów, by robić zakupy "na zapas". Gdy Rosja napadła na Ukrainę, Michał Kołodziejczak z AgroUnii przekonywał, że cena paliwa wynosi ok. 10 złotych za litr, benzyny brakuje na stacjach Orlenu, a rząd nie zrobił nic, by się przygotować na czas kryzysu. Wtedy politykom nie udało się doprowadzić do paniki. Tak będzie i tym razem?
- Niskie ceny na stacjach i obawy o niedobory paliwa windują popyt. Zmniejszony przerób w Europie i embargo na eksport benzyny oraz oleju napędowego z Rosji są przyczyną zwiększonego zainteresowania na benzynę
- komentuje w rozmowie z Niezależną Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki.
Szef BiznesAlert również dementuje, by wojsko miało swoje paliwo i rozprowadzało je na stacjach benzynowych. To argument krytyków Orlenu, wskazujących, że koncern nie jest przygotowany na zwiększony popyt. - Wojsko pomaga w logistyce dostaw, dokładnie tak, jak podczas kilkudniowej paniki po inwazji Rosji na Ukrainie. Precyzując: pomaga je rozprowadzać, a nie dostarcza własne. Polska ma zapasy paliw, które nie powinny być zużywane w celach innych, niż reakcja na ewentualny brak dostępu do niego z importu - powiedział. - OPEC i Międzynarodowa Agencja Energii ostrzegają przed niedoborem paliw na rynku tej jesieni - przypomniał Jakóbik.
Jedno jest pewne: nie należy tankować na zapas, bez powodu. - Popyt rośnie przez cenę niższą niż na innych rynkach, a tankowanie na zapas jeszcze powiększy problem. Należy zatem spodziewać się wkrótce wyższej ceny i problemów logistycznych, ale zapasy pozwolą uniknąć niedoborów - uspokaja Jakóbik.