Po ponad ośmiu latach Grecja wychodzi spod parasola ratującego ją przed bankructwem, ale nie oznacza to, że stanęła na nogi – pisze w komentarzu liberalny szwajcarski dziennik „Neue Zuercher Zeitung”.
"NZZ" odnotowuje, że od tej pory Grecja chce zaspokajać swe potrzeby finansowe na rynkach kapitałowych. „Stan wyjątkowy polityczno-gospodarczej kurateli dobiegłby tym samym końca. Dla narodu greckiego rozpoczyna się nowy rozdział - mówi się w Brukseli – a strefa euro może symbolicznie zakończyć egzystencjalny kryzys” – pisze dziennik.
„NZZ” zwraca uwagę, że są duże szanse, iż przez najbliższe dwa lata w Grecji nie pojawią się wielkie problemy finansowe. Kraj ten odnotowuje już nadwyżkę budżetową, a poza tym kredytodawcy pozostawili mu rezerwę finansową w wysokości ponad 20 mld euro, co do końca 2020 r. powinno wystarczyć do obsługi długów.
Dziennik akcentuje jednak, że zakończenie programu pomocowego jest dopiero pośrednim etapem na drodze do stabilizacji gospodarczej. Zwraca uwagę na spadek dochodów ludności, wzrost bezrobocia, odnotowuje, że wielu dobrze wykształconych Greków wyjechało za granicę, wskazuje na niedostateczne inwestycje mające na celu modernizację gospodarki, na jej niską produktywność i konkurencyjność.
Zdaniem „NZZ” problemy gospodarcze Grecji mają głównie naturę strukturalną i kraj ten pozostaje w grupie państw UE, w których wzrost PKB jest słaby.
W komentarzu zwrócono też uwagę, że w żadnym razie nie zmniejszyło się zadłużenie greckiego państwa – wynosi ono 178 proc. PKB. „Państwo jest i pozostanie bankrutem” – uważa „NZZ” i dodaje, fakt ten „można wygodnie zamieść pod dywan dzięki wielkoduszności europejskich kredytodawców”, którzy do 2032 r. rezygnują z zaspokajania ich roszczeń.
Problem zadłużenia odsunięto więc w Grecji w czasie. Jego rozwiązanie pozostawia się przyszłym pokoleniom – wskazuje szwajcarski dziennik i wyraża opinię, że w rzeczywistości kraj ten nigdy nie będzie w stanie w pełni spłacić swego zadłużenia.
„NZZ” pisze, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest „świadomy tej niewygodnej prawdy”, natomiast europejscy kredytodawcy w obawie przed gniewem wyborców „nie przyznają, że rzekome kredyty są raczej zasiłkami”. „Spokój w Grecji drogo kosztował, a rachunek zostano wystawiony dopiero później” – konkluduje „NZZ”.