Na zakończonym w środę posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego na niezmienionym poziomie – podał polski bank centralny. Główna stopa procentowa NBP, stopa referencyjna, nadal wynosi 5,75 proc.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Dzisiaj podczas konferencji prasowej prezes NBP, prof. Adam Glapiński, odniósł się do "publicznych wypowiedzi dotyczących rzekomej niemerytoryczności" decyzji RPP ws. stóp procentowych, które kierowane są pod jego adresem.
- RPP wybierana jest, jak państwo wiedzą, w różnym trybie, przez Sejm, Senat, koalicję rządzącą, opozycję, bo to rozkładało się na długi czas. Merytorycznie głosowała zazwyczaj bardzo podobnie, prawie jednolicie, bo jednolite są dane, analizy i są jednoznaczne
- powiedział Glapiński. Na dowód pokazał, jak w ostatnich miesiącach rozkładały się głosowania w RPP dot. stóp procentowych.

- Proszę zaprzestać apeli do przewodniczącego o taką, czy inną politykę. Członkowie RPP głosują merytorycznie, stosownie do danych. Główną przesłanką kształtowania stóp procentowych jest wysokość inflacji i tendencja kształtowania się inflacji. Stabilizacja stóp procentowych jest konieczna, aby obniżyć inflację do celu NBP, czyli 2,5 proc. +/- 1 proc. - mówił prezes NBP.
"Mamy najwyższą inflację od ponad 20 lat"
Przedstawił poziomy inflacji w poszczególnych miesiącach od stycznia 2024, kiedy inflacja wynosiła 3,7 proc. - do stycznia 2025, gdy było to 5,3 proc.
- Znaleźliśmy się w celu w drugim kwartale 2024 r., a potem inflacja poszybowała w górę. To jest ta rzeczywistość. Podczas ostatnich kwartałów inflacja silnie wzrosła. (...) Jeśli obecnie inflacja dwukrotnie przekracza cel NBP, czyli coś, do czego jesteśmy ustawowo zobowiązani jako NBP i RPP, mamy robić wszystko, by cel ten osiągnąć w średnim okresie czasu. Jeśli ten cel jest zrealizowany, wtedy wchodzi drugi cel, jakim jest wspierania polityki rozwojowej państwa
- powiedział.
- Pomijając okres globalnych szoków z ostatnich lat - pandemii oraz szoku energetycznego związanego z agresją Rosji na Ukrainę - inflacja jest obecnie najwyższa od ponad dwóch dekad, od ponad 20 lat. To jest sytuacja, z którą mamy do czynienia
- dodał prof. Adam Glapiński.
Wskazał, że "wysoka inflacja jest prawie wyłącznie efektem czynników regulacyjno-fiskalnych". Wymienił tutaj wzrost cen energii, podniesienie podatku VAT na żywność, akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe.
- Inflację podbija także podwyżka administrowanych cen zaopatrywania w zimną wodę i usługi kanalizacyjne, a także wzrost cen gazu od stycznia 2025 r. - zaznaczył prezes NBP.
W 2025 r. inflacja zbliżona do 2024
Jak dodał, "prognozy wskazują, że w bieżącym roku inflacja nie będzie spadać monotonicznie w kierunku celu NBP".
- Średniorocznie będzie ona wyższa niż w 2024. Jest tak bowiem, ponieważ jest kilka czynników regulacyjnych, które podbija inflację w najbliższych kwartałach - powiedział Glapiński.
Zwrócił uwagę na pojawiające się głosy, że RPP powinna brać pod uwagę fakt, że inflacja spowodowana jest głównie działaniami administracyjnymi, a nie rynkowymi. Koncepcję tę uznał za "karkołomną" i dodał, że "prowadziłaby do absurdu". - Mamy walczyć z inflacją jako taką, konsument nie odróżnia, co się bierze z administracji, a co z rynku. On ma cenę i musi ją zapłacić. Z taką inflacją walczymy i taką inflację mamy obowiązek doprowadzać do celu NBP - stwierdził.
Prezes Narodowego Banku Polskiego przedstawił również ogólne dane z projekcji inflacji na rok 2025.
- W pierwsze połowie roku inflacja ma przekraczać 5 proc. Według aktualnej projekcji, w trzecim kwartale inflacja spadnie, ale wynikać to będzie z efektów czysto statystycznych, związanych z podwyżką cen energii w lipcu ubiegłego roku. Projekcja wskazuje, że w IV kwartale 2025 nastąpi ponowny wzrost inflacji, wskutek dalszego wzrostu rachunków za prąd. Nastąpi przywrócenie od lipca tzw. opłaty mocowej. Podbije ono inflację o 0,4 pp. Po drugie, według obecnego stanu prawnego, od X nastąpi odmrożenie cen energii, co przy obecnej wysokości taryf za prąd, oznacza dalszy wzrost rachunków, co podbije inflację o 0,7 pp. Pod koniec roku 2025 inflacja może być podobna jak na koniec 2024, czyli zbliżona do 5 proc.
- powiedział Glapiński.

Inflacja w celu dopiero w 2027 r.
Projekcja wskazuje, że inflacja bazowa będzie w 2025 r. oscylować w okolicach 4 proc. Zdaniem Glapińskiego, napędzają ją trzy czynniki makroekonomiczne: wciąż wysoka dynamika płac, przyspieszający wzrost gospodarczy i luźna polityka fiskalna.
W 2024 r. wzrost wynagrodzeń był najszybszy od ponad 20 lat, był to efektów silnych podwyżek w sektorze publicznym oraz dynamicznego wzrostu płacy minimalnej. Szybkiemu wzrostowi płac sprzyja rekordowo niskie bezrobocie, ciasny rynek pracy. W samym IV kwartale 2024 dynamika płac przekraczała 12 proc. Nie jest ona jednak spójna z niską inflacją, to silna presja inflacyjna
- dodał.
- Wzrost PKB przyspieszył w ubiegłym roku do blisko 3 proc. z okolicy 0 proc. rok wcześniej, a jeszcze szybciej przyspieszył popyt krajowy, w 2024 r. wzrósł on o ponad 4 proc. Przyspiesza również także wzrost popytu konsumpcyjnego - wskazał prezes Narodowego Banku Polskiego.
- To korzystne tendencje dla nas wszystkich, jednak z punktu widzenia inflacji, są to czynniki proinflacyjne
- dodał.
Wskazał, że w 2025 r. PKB ma przyspieszyć według projekcji do 3,7 proc., a popyt krajowy - do 5,5 proc. Dodał, że wzrosną także inwestycje, w tym inwestycje przedsiębiorstw.
Mówiąc o polityce fiskalnej, zwrócił uwagę, że deficyt sektora finansów publicznych jest zbliżony do 6 proc. PKB. - Deficyt samego budżetu państwa w ubiegłym roku był najwyższy od początku lat 90. Niestety, wszystkie instytucje, w tym rząd, jak i KE, przewidują, że deficyt w tym roku nie spadnie poniżej 5,5 proc. PKB, a więc pozostanie bardzo wysoki. Wobec takich uwarunkowań nie dziwi, że inflacja jest i zostanie w następnych kwartałach podwyższona - powiedział Adam Glapiński.
Według projekcie przeprowadzonych przez różne instytucje finansowe, inflacja w 2025 r. w Polsce ma wynieść od 4,3 proc. do 5,0 proc.
Z projekcji wynika również, że przy założeniu niezmienionych stóp procentowych, średnioroczna inflacja w 2025 r. wyniesie 4,9 proc., w 2026 r. - 3,4 proc., a w 2027 r. - 2,5 proc., czyli będzie zgodna z celem inflacyjnym NBP.
- To jednak dość odległy horyzont, ponadto istnieje wiele czynników niepewności, które mogą wpływać na poziom inflacji
- dodał Glapiński. Wymienił tu m.in. dynamikę płac, niejasną i napiętą sytuację geopolityczną, wojny handlowe oraz ceny surowców, a także polityka fiskalna, jak również polityka klimatyczna i wynikające z tego możliwe wysokie podwyżki cen paliw. Do tego dochodzi światowa koniunktura.
"Rola Europy posypała się"
- Rola Europy w gospodarce światowej posypała się w ostatnich dekadach na rzecz Chin i USA. Jeszcze 30 lat temu gospodarki UE odpowiadały za 1/4 światowego PKB, podobnie jak USA. Dzisiaj odpowiadają jedynie za 15 proc. światowego PKB. Udział strefy euro jest mniejszy niż udział USA i Chin. Siła europejskiej gospodarki szybko maleje
- wskazał.
- Te słabnące wyniki europejskich gospodarek są wynikiem problemów, które systematycznie się nawarstwiają. Barierą dla rozwoju jest chociażby polityka klimatyczna, która podwyższa ceny energii, ograniczona konkurencyjność firm. Do tego dochodzi niski poziom inwestycji w nowe technologie, to, co decyduje o przyszłości. Z zewnątrz - nasilona presja ze strony Chin. Wewnątrz - skrajne przeregulowane UE. NA to nakłada się wyzwanie, jakim jest starzenie się ludności i niespójna polityka migracyjna - dodał Glapiński.