Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Bizancjum i konflikt interesów w ARP. Prezes zagrożony

Olbrzymie podwyżki dla całego zarządu o 2 miliony zł. rocznie, potężny konflikt interesów, rodzinna i koleżeńska sieć powiązań – tak wygląda sytuacja w Agencji Rozwoju Przemysłu, zarządzanej przez Skarb Państwa. Pozycja obecnego prezesa Michała Dąbrowskiego jest coraz bardziej zagrożona – twierdzą źródła Niezależna.pl.

Agencja Rozwoju Przemysłu
Agencja Rozwoju Przemysłu
Adrian Grycuk, CC BY-SA 4.0 - https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=126129810

Właśnie rozpoczęło się postępowanie na stanowiska prezesa oraz 4 Wiceprezesów ARP VII kadencji. Termin przyjmowania zgłoszeń upływa 22 listopada. Czy dotychczasowy zarząd utrzyma się w obecnym kształcie? Jak słyszymy od naszych informatorów z ARP jest to wątpliwe. Najbardziej zagrożona jest pozycja prezesa Dąbrowskiego. „Nie wszystkim podoba się jak obecnie działa Agencja, jest dużo wątpliwości” – mówią Niezależna.pl pracownicy. Jeżeli te doniesienia się potwierdzą, oznaczałoby to kolejną zmianę we władzach spółek podległych Skarbowi Państwa. Na razie do zmian doszło w Totalizatorze Sportowym.

Olbrzymie podwyżki dla nowego zarządu

W maju, decyzją rady nadzorczej, nowym prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu został Michał
Dąbrowski, wieloletni wiceprezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach. Od kwietnia był
delegowany do pełnienia funkcji prezesa Agencji. Nowy zarząd błyskawicznie przyznał sobie olbrzymie podwyżki. Uchwała Rady Nadzorczej Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. w tej sprawie została podjęta 29 kwietnia 2024 r. Poprzedni zarząd został odwołany 18 kwietnia. Nie marnowano czasu, podwyższono sobie pensje w zaledwie 11 dni.

Kwoty są niebagatelne. Jak wyliczyliśmy zarobki prezesa wzrosły z 97 tys. do 116 tys, na miesiąc. Wiceprezesów - z 83 tys, do około 100 tys. Rocznie z publicznych pieniędzy całemu zarządowi ma być wypłacone o 2,1 miliona więcej niż we wcześniejszych latach.

Konflikt interesów

W wymaganiach konkursowych jest określone, że kandydatem do zarządu nie może być osoba, której „aktywność społeczna lub zarobkowa kandydata rodzi konflikt interesów wobec działalności Spółki".

A w przypadku Dąbrowskiego jest wiele wątpliwości w tym zakresie. Sam przez wiele lat pełnił funkcję wiceprezesa Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach. Jego partnerka Katarzyna Borowiecka również była wiceprezesem RiG. Z informacji podawanych na portalu LinkedIn wynika, że pełniła tę funkcję do czerwca 2024 roku. Tego miesiąca objęła stanowisko
dyrektora w Totalizatorze Sportowym.

Krótko po zmianach w zarządzie, Agencja zaangażowała się finansowo w zupełnie nowe wydarzenie -Kongres Przemysłu i Energetyki "Industry in Transition". Jego organizatorem jest właśnie RiG. Wśród partnerów i sponsorów, którzy wspierają finansowo inicjatywę, znajdują się nie tylko ARP i bardzo wiele jej spółek, ale także Totalizator Sportowy, gdzie obecnie pracuje Katarzyna Borowiecka.

Ale to nie koniec wątpliwości. Aktualnie prezesem Izby jest Tomasz Zjawiony. Jest też dyrektorem
zarządzającym ds. bezpieczeństwa ARP.  

Były wiceprezes RiG Robert Smoliński – dziś jest dyrektorem zarządzającym ds. rozwoju ARP.  W przeszłości Smoliński był dyrektorem biura europosła Jerzego Buzka z PO. Teraz – cóż za przypadek! – Buzek został laureatem nowej nagrody „Inspirator Roku 2024” przyznanej podczas kongresu "Industry in Transition".

Powiązań na linii RIG – ARP jest znacznie więcej. Mąż wiceprezes RIG Marleny Miąsko – Maciej
Miąsko, jest prezesem fundacji ARP. Fundacja ta również była zaangażowana jako partner
instytucjonalny we wspomnianym kongresie "Industry in Transition".

Z kolei Piotr Koniecki – członek komisji rewizyjnej RIG Katowice – został członkiem Rady Nadzorczej Grupy Niewiadów SA, którą obsadza ARP.

Dla pełni obrazu należy przypomnieć, że w RIG pracowała też małżonka europosła i b. ministra skarbu Borysa Budki, co ujawniła w swoim oświadczeniu majątkowym. Sam Budka był gościem na kongresie, który – znowu przypadkowa zbieżność – odbył się przed eurowyborami.

Konflikt interesów występuje też w innej sprawie. ARP wynajęła prawnika, który jest prezesem spółki, w której Dąbrowski ma udziały. Chodzi o Marcina Szulika i spółkę Halsbury, w której udziały od 2021 roku ma Dąbrowski. O sprawie pisało Radio Zet.

„Kłamstwa o sytuacji w ARP”

Według odwołanego zarządu, Dąbrowski kolportuje nieprawdziwe informacje nt. sytuacji spółki.   

Prezes Dąbrowski, zmotywowany niemal półmilionową podwyżką przyznaną niespełna dwa tygodnie po objęciu stanowiska w ARP, ruszył na medialne tournée, snując historie o rzekomych nieprawidłowościach wykrytych w ARP. Nie miał jednak żadnych dowodów, bo żaden audyt się wówczas nie zakończył - chyba że wnioski były gotowe jeszcze przed jego rozpoczęciem. Próbował wywołać sensację, ale po moim oświadczeniu szybko wycofał się z zarzutów. Plotki jednak zdążyły się roznieść. Absurdalne opowieści o rzekomym zatrudnieniu 200 osób w październiku 2023 roku i pensjach sięgających 30 tys. zł to bezczelne kłamstwa, celowo wypowiedziane, by zmanipulować opinię publiczną — to klasyczne fake newsy

– powiedział Niezależna.pl Mariusz Rusiecki, były wiceprezes ARP.

Jaką polityką kadrową prowadzi nowy zarząd, świadczy fakt wypowiedzenia  wręczonego jednemu ze stu najlepszych młodych polskich naukowców wszystkich dyscyplin. Fizyk jądrowy miał podjąć pracę w spółce zależnej od ARP – Industrii. Jego zadaniem miało być opracowanie raportu bezpieczeństwa dla reaktorów SMR. Dziś pracuje we francuskiej firmie doradczej.

"Pana postępowanie podważa prawdziwość medialnych deklaracji dotyczących chęci kontynuowania projektu jądrowego Industrii oraz wiarygodność spółki” – napisał Jakub Kopyciński, po zwolnieniu w liście do prezesa Industrii.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego pozycja Dąbrowskiego może być zagrożona. Chodzi o jego wpłatę na kampanię PiS, co nie jest dobrze widziane przez jego obecnych mocodawców. Sprawę nagłośniło Radio Zet. Michał Dąbrowski stanowczo zaprzeczył, twierdząc, że nigdy nie przekazał takiej wpłaty. W swoich wyjaśnieniach przytoczył historię o skradzionym dowodzie osobistym i poinformował, że zgłosił sprawę odpowiednim służbom. W oświadczeniu zasugerował również możliwą zbieżność danych osobowych, próbując w ten sposób wyjaśnić pojawienie się jego danych na liście darczyńców.

Były wiceprezes ARP, Mariusz Rusiecki, nie ma wątpliwości — zarzuca Dąbrowskiemu jawne kłamstwo w tej sprawie i otwarcie podważa jego wyjaśnienia, wskazując na
brak wiarygodności obecnego prezesa.

Nieważne, jak często prezes Dąbrowski zmienia poglądy i komu aktualnie przekazuje swoje wsparcie finansowe. Istotne w tej sprawie jest jedno: ta sytuacja pokazuje, że mamy do czynienia z osobą, która bez wahania posunie się do kłamstwa, jeśli tylko służy to jego karierze. W przypadku takiej wpłaty dane identyfikujące to nie tylko imię, nazwisko i miejsce zamieszkania — zawiera ona także numer PESEL. Prezes Dąbrowski najwyraźniej traktuje wszystkich jak naiwniaków, sugerując, że to zwykły przypadek. Ciekawe, czy naprawdę uważa, że uwierzymy, iż w Polsce po raz pierwszy wystąpiła zbieżność numerów PESEL. Z kolei historia o złodzieju, który ukradł mu dowód osobisty i wpłacił 3000 zł na kampanię PiS, brzmi bardziej jak kiepski żart niż wiarygodne wyjaśnienie

– powiedział. 

Wyjaśnił, dlaczego ta historia ma kluczowe znaczenie

Cała ta sprawa jest kluczowa dla oceny wiarygodności wszystkich oskarżeń i zarzutów formułowanych przez prezesa Dąbrowskiego. To dowód na to, że jest gotów powiedzieć cokolwiek, by zyskać wiarygodność w oczach swojego obecnego środowiska — Koalicji 13 Grudnia. Przecież jak wyglądałoby teraz, gdyby okazało się, że wspierał PiS finansowo. I tu pojawia się kluczowe pytanie: ile warte są zarzuty Dąbrowskiego, jeśli pochodzą od osoby, która gotowa jest kłamać na każdym kroku? Jaką wartość ma jego pseudo audyt, skoro sam nie potrafi mówić prawdy? To jest sedno całej tej historii.

– ocenił. 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#spółki Skarbu Państwa #Agencja Rozwoju Przemysłu

Tomasz Grodecki