Straty spowodowane niewypłacalnością firm w Niemczech dotknęły w szczególności sektory produkcji, handlu, budownictwa, finansów i transportu. Jednak problemy firm z tych sektorów przekładają się na spowolnienie rozwoju innych przedsiębiorstw - nie tylko niemieckich. Powstający w ten sposób efekt domina wpływa na eksporterów - dostawców i kontrahentów - i może z łatwością zaszkodzić ich stabilności finansowej. W Polsce pierwsze skutki są już widoczne.
Niemcy, ze względu na bliskie sąsiedztwo i wielkość gospodarki, są dla wielu polskich firm najważniejszym partnerem biznesowym i rynkiem zbytu dla ich produktów. Dlatego rodzimi przedsiębiorcy powinni z uwagą przyglądać się sytuacji w Niemczech i odpowiednio wcześnie reagować na zachodzące zmiany.
- Polacy muszą się przygotować na brak płatności - mówi Maciej Roch Pietrzak, prokurent w PMR Restrukturyzacje. - Firmy w kraju powinny przygotować się na działania restrukturyzacyjne, bo mogą się spodziewać, że część ich niemieckich kontrahentów nie będzie w stanie uregulować płatności w terminie. Dla niektórych oznacza to utratę płynności i załamanie biznesu - wyjaśnia.
Oficjalne dane GUS i Ministerstwa Rozwoju wskazują, że w ostatnim czasie dynamika wzrostu sprzedaży do Niemiec znacznie spowolniła (z 11,4 proc. w 2015 r. do zaledwie 1,7 proc. pod koniec października ub.r.). Wzrosła natomiast liczba wniosków, składanych przez polskich przedsiębiorców, o odzyskanie niezapłaconych należności od niemieckich kontrahentów.
Reklama