Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Warzecha we mgle

Łukasz Warzecha pochwalił film Asi Lichockiej i Majki Dłużewskiej za profesjonalizm i potępił za pochodzenie.

Łukasz Warzecha pochwalił film Asi Lichockiej i Majki Dłużewskiej za profesjonalizm i potępił za pochodzenie. Film nie może byc dobry, bo jest z "Gazety Polskiej", którą nazwał partyjną i szukającą za wszelką cenę spiskowej teorii o zamachu.


Mój kłopot z Łukaszem Warzechą jest taki, że Łukasz jest sympatyczny, czasem odważny, ale niestety nie mówi prawdy.

To prawda, że "Gazeta Polska" od 10 kwietnia w każdym numerze zajmuje się sprawą Smoleńska. Nigdy jednak nie napisaliśmy, że mamy stuprocentową pewność co do zamachu. Jeżeli jest inaczej, proszę o cytat. Prawdą jest, że niektórzy z naszych rozmówców uważają, że to był zamach. Czy dla dobrego samopoczucia Łukasza Warzechy powinniśmy pomijać takie opinie? Nie wiem, co się stało w Smoleńsku, ale próbuję się dowiedzieć i o swoich staraniach wraz z całym zespołem dziennikarskim, a w zasadzie z zespołami kilku mediów, otwarcie informujemy. Informujemy również wtedy, kiedy nasze doniesienia okazują się nieprawdziwe. Tylko z otwartą przyłbicą w tej mgle krętactwa i dezinformacji można coś wyjaśnić. Takie tanie chwyty jak stosuje Warzecha (niewiarygodni, bo mają swoje zdanie) należały zawsze do najlepszego arsenału "Gazety Wyborczej", podobnie jak dezawuowanie drugiej strony przy pomocy wybranych wpisów krytyków.

Co do partyjności. Otóż 9 kwietnia wieczorem zostałem w trybie nagłym usunięty przez PiS-owskich urzedników z TVP. Wprawdzie nikt nigdy nie podał powodów tej decyzji (mój program w ciągu trzech miesięcy miał 400 proc. wzrostu ogladalności), ale dla mnie było jasne, że zostałem ukrany za krytykę prób zbliżania PiS do SLD. W TVP wprowadzono wtedy dla mnie coś w rodzaju nieformalnego zakazu. W tym czasie Warzecha brylował w najlepsze w PiS-owskiej telewizji. Po 10 kwietnia "Gazeta Polska" mimo decyzji sztabu wyborczego PiS, tejże partii i mimo cichej zgody elit (od lewa do prawa) drążyła temat smoleński. W rezultacie byliśmy jedynym liczącym się pismem, któremu wtedy Kaczyński nie udzielił wywiadu (była to świadoma decyzja sztabu). Po zakończonej kampanii wyborczej Kaczyński przystąpił do sprawy Smoleńska, którą my zajmowaliśmy się od trzech miesięcy. To Warzecha i jemu podobni kupili partyjną linię PiS z okolic kampanii wyborczej i dzisiaj płaczą, że Kaczyński bardziej zgadza się z nami, a nie z jego przyjaciółmi z PJN (to chyba też jakaś partia).

Łukasz, nakłamałeś ludziom, to teraz miej odwagę przeprosić.

 



Źródło:

Tomasz Sakiewicz