Królikowski
„Polityka” Vegi to takie „Ucho prezesa”, tylko że gorsze. Dużo gorsze. RECENZJA
Ponaddwugodzinny seans luźno powiązanych ze sobą wątków, przeplatany łzawymi wstawkami na temat opłakanego stanu moralnych kręgosłupów polityków i ciężkiego losu polskiego wyborcy, który jest skazany na losowanie między dżumą a cholerą. Patryk Vega w „Polityce” nie tylko nie odkrywa Ameryki, ale dosłownie torturuje widza żonglerką znanych i oklepanych legend rodem z ulicy Wiejskiej. Najwidoczniej „król box office’u” tak bardzo zapędził się w zbijaniu kasy na filmowej sensacji, że jakość ustąpiła miejsca ilości.